Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2025

1865 - 3

Rozdział 3 Ohio, 1880 / Oakridge, 1865 Wspomnienia Connora Flanaghana Nazywam się Connor Flanaghan. Minęło dziesięć lat, odkąd wróciłem z Oakridge. Dziesięć lat wolności. Dziesięć lat od dnia, w którym po raz ostatni usłyszałem z jej ust własne imię – przeciągłe, chłodne, wypowiedziane z tą mieszanką kaprysu i wyższości, którą znałem aż za dobrze. Dziesięć lat, odkąd przyjechał mały oddział, którego dowódca powiedział: jesteście wolni. A mimo to... wciąż nie jestem wolny. Mieszkam dziś w Ohio, w miejscu, które można nazwać spokojnym, choć spokój to słowo nieprzystające do mojego wnętrza. Mam dom z werandą, wiatr, który niesie zapach kukurydzy i liści, i nawet kilka książek, których nie potrafię skończyć. Uczę dzieciaki w miejscowej szkole i żyję z pracy rąk na naszej farmie. Jestem uczciwy, milczący, przezroczysty. Nikt mnie tu nie zna naprawdę. I nikomu nie mówię, gdzie byłem i skąd wróciłem. A wróciłem od niej. Anneliese von Hagen. Była – i wciąż jest – najbardziej fascynującą kobiet...

1865 - 2

Rozdzial 2 Richmond, 1865 Pamiętnik Anneliese von Hagen Ciepłe światło popołudniowego słońca wpadało przez wysokie, zdobione witraże salonu w Richmond, kładąc na podłodze geometryczne wzory w barwach rubinu i szafiru. Siedziałam na aksamitnym krześle, oparta nonszalancko o podłokietnik. Jedną ręką delikatnie obracałam kieliszek francuskiego szampana, a drugą przesuwałam po klawiszach fortepianu, wydobywając kilka niespójnych nut. Wokół mnie panował gwar rozmów i śmiechów – młodzi oficerowie, synowie plantatorów i wpływowych polityków krążyli jak ćmy wokół płomienia. Każdy z nich pragnął mojej uwagi, lecz ja bawiłam się nimi jak marionetkami, rzucając tylko krótkie spojrzenia spod półprzymkniętych powiek. - Panno von Hagen, czy mogę zaprosić panią na bal w piątek? Będzie to wieczór pełen muzyki i wyśmienitej kuchni, a cały ten splendor byłby niczym bez pani obecności...  – powiedział młody mężczyzna o zbyt gładkiej twarzy i oczach pełnych nadziei. Uśmiechnęłam się leniwie, jak kot...

1865 -1

Rozdział 1 Skonfederowane Stany Ameryki, 1865 Wojna, która rozdarła młodą republikę na dwie części, zakończyła się nie triumfem, lecz gorzkim, wymuszonym rozejmem. Cztery lata ognia i stali nie przyniosły zwycięstwa ani Północy, ani Południu – jedynie zgliszcza ambicji i ranę, która miała nigdy się nie zabliźnić. Rok 1865 nie przyniósł narodzin nowej Ameryki – przyniósł jej rozpad na dwa wrogie światy, złączone wspólną pogardą i gniewem, przygaszonym jedynie zmęczeniem. Wojna domowa nie była jedynie wewnętrznym konfliktem. Stanowiła scenę, na której wielkie mocarstwa rozgrywały swoje interesy, traktując obie strony jak pionki w globalnej partii szachów. Skonfederowane Stany Ameryki, choć duszone przez morską blokadę Unii, znalazły sprzymierzeńców w Europie. Anglia, zależna od południowej bawełny, wciąż widziała w Konfederacji kluczowego partnera handlowego. W Londynie toczyły się co prawda debaty o moralności niewolnictwa, ale bawełna warta była przymknięcia oka. Holandia – przebiegła ...

1865 - PROLOG

Prolog Hesja, listopad 1938 Hohensteg – posiadłość rodu von Hagenów Mgła snuła się nisko nad stawami i drzewami kasztanowców, otulając jesienne ogrody w miękkiej ciszy. Powietrze pachniało mokrym mchem, kurzem książek i dymem z kominków. Hohensteg – rezydencja rodu von Hagenów – wyglądała jak wyrwana z innej epoki: masywna, surowa, z marmurowym westybulem i rzeźbionymi oknami, w których odbijał się poszarzały poranek. W rogu biblioteki, tuż przy oknie wychodzącym na dziedziniec, siedziała kobieta. Miała już ponad dziewięćdziesiąt lat ale jej plecy były proste.  W dłoni trzymała filiżankę czarnej kawy, nieco zbyt mocnej jak na poranek, ale takiej właśnie potrzebowała. Nazywała się Anneliese von Hagen. Spojrzała przez okno – wzrok miała wciaż ostry,  przenikliwy. Stara jabłoń pod murem rodziła coraz mniej owoców, ale trwała, jak ona. Dziś nie była zadowolona z pogody, zbyt jesiennej, zbyt sentymentalnej. A ona nie miała nastroju na sentymenty. Mijało sześćdziesiąt osiem lat...