Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2025

1865 - 14

Rozdział 14 Wspomnienia Connora Flanaghana Oakridge 1865 Ból rozchodził się falami, przenikając całe podbrzusze, jakby każdy nerw był napięty do granic wytrzymałości. Każdy oddech ciągnął za sobą kolejne ukłucie, głębsze i bardziej palące. Czułem, jak jądra pulsują z bólu, obrzmiałe i sine, przypominając o każdej sekundzie jej kary. A klatka… ta przeklęta klatka… Jej ostre zakończenia wbijały się przy najmniejszym napięciu, przy każdym odruchu mojego ciała, które zdradzało mnie wbrew woli. Każdy skurcz, każda oznaka podniecenia była natychmiast tłumiona przez ból – nieuniknione przypomnienie, że od dawna nie należę już do siebie. Nie mogłem znaleźć ulgi, nawet w myślach. Wszystko, co we mnie zostało, prowadziło z powrotem do niej. Do jej twarzy, jej głosu, jej zimnego spojrzenia. Każde wspomnienie o niej – zamiast dawać ukojenie – rozpalało ciało i wbijało kolejne cierpienie. Była we mnie wszędzie. Nie rozumiałem jej okrucieństwa. Dlaczego? Dlaczego musiała być taka? Panienka Anneliese...

1865 - 13

Rozdział 13 Pamiętnik Anneliese von Hagen Oakridge 1865 Siedziałam w ogrodzie, otoczona ciszą, która zdawała się panować nad całym Oakridge. Popołudniowe słońce spływało złotymi smugami przez korony drzew, a delikatny szum liści w lekkim wietrze przypominał kojącą melodię. Trzymałam w jednej dłoni filiżankę herbaty, drugą leniwie wspierałam na otwartej książce, której treść była mi całkowicie obojętna. Nie szukałam w niej historii ani wiedzy – była tylko rekwizytem, czymś, co zajmowało ręce i stwarzało pozory skupienia. Na tle tej sielskiej scenerii pojawił się jeden z lokajów, cicho, niemal bezszelestnie, jak cień przemykający przez ogród. Skłonił się nisko, w rękach trzymając srebrną tacę, na której spoczywało kilka listów. Spojrzałam na niego spod ronda kapelusza, unosząc lekko brew – gest, który sam w sobie był pytaniem i rozkazem zarazem. – Listy, panienko – powiedział krótko, nie podnosząc wzroku. Skinęłam dłonią, a on natychmiast podszedł bliżej i położył tacę na stoliku obok...

1865 - 12

Rozdział 12 Oakridge 1865 Wspomnienia Connora Flanaghana Spotkanie z kapitanem Scottem przyniosło coś, czego dawno tu nie było – iskierkę nadziei. Jego słowa, choć ostrożne, sugerowały, że rozmowy pomiędzy władzami Unii a Konfederacją wciąż trwają, że nasz los nie jest całkowicie zapomniany. „Musicie być cierpliwi” - powtarzał, a brzmiało to łatwo z ust człowieka wolnego, w eleganckim mundurze, podczas gdy my harowaliśmy jak bydło na polach i w warsztatach. Mimo to jego głos zaszczepił w nas coś, co już dawno umarło – nadzieję, że jeszcze wrócimy do domów. Kapitan był inny niż wszyscy, których tu widywałem. Gdy oglądał moje plecy, poorane śladami chłosty z rąk pięknej, lecz bezlitosnej panienki Anneliese, w jego oczach widziałem współczucie. Nie powiedział ani słowa, a jednak to milczenie mówiło wszystko – przypominało mi, że poza murami Oakridge istnieje świat, w którym ludzie nadal dostrzegają w nas coś więcej niż własność. Od tamtego dnia spotkałem panienkę Anneliese trzy razy. Z...