Wilczyca 62

Rozdział 62

Berlin / Trójmiasto, marzec 2024

Jonas wychodził właśnie z sauny w swoim domu, otoczony ciepłem i zapachem drewna. Jego willa, położona w zacisznej części Poczdamu, była oazą spokoju, idealnym miejscem na odpoczynek po ciężkim dniu pracy. Krople potu spływały mu po czole, kiedy sięgał po ręcznik, by przepasać biodra. Przez duże okna salonu rozpościerał się widok na starannie wypielęgnowany ogród. 

Kiedy usłyszał dźwięk telefonu leżącego na stoliku obok, natychmiast sięgnął po niego, a na ekranie pojawiło się imię Pauliny.

Odebrał, czując przyspieszone bicie serca.

- Dzień dobry, Lady - powiedział z szacunkiem, odgarniając wilgotne włosy do tyłu.

- Dzień dobry Jonas.  Jak minął ci dzień ? -  zapytała Paulina, jej głos brzmiał spokojnie, ale zawsze był w nim ten wyczuwalny ton władzy.

Westchnął, opierając się o chłodną ścianę. 
- Dość spokojnie. Było trochę nerwowo, ale już wszystko pod kontrolą. Właśnie skończyłem pobyt w saunie, staram się trochę zrelaksować.”

- A jak Tobie minął dzień ?

- Trochę odsypiałam Jonas. Miałam wczoraj do późnych godzin sesję z jednym z uległych. Zaczęliśmy dość późno wieczorem, a skończyliśmy w środku nocy. Muszę przyznać, że było... satysfakcjonująco. Lubię takie wyzwania.

Jonas słuchał uważnie, wyobrażając sobie, co mogło się dziać. 
- Brzmi... niesamowicie. Jestem pewien, że to była niezapomniana noc dla twojego uległego. I spore wyzwanie ale dla niego.

Paulina roześmiała się cicho. 
- Nie ma wątpliwości, Jonas, będzie ją bardzo długo pamiętał i spał na brzuchu przez jakiś czas.

- Słuchaj Jonas, moja aplikacja pokazuje, że jutro mija 30 dni twojego chastity... Niestety, muszę rano wyjechać do Polski na kilka dni -  powiedziała, delikatnie przeciągając słowa. - Czy będziesz bardzo zły, jeśli... sam sobie poradzisz? -  dodała z wyraźnym tonem prowokacji.

Jonas milczał przez chwilę i  powiedział coś, co Paulina zawsze u niego ceniła — lojalność, oddanie i pełne zrozumienie ich relacji.

- Lady... pozwól, że poczekam na Twój powrót -  powiedział z głębokim szacunkiem i spokojem w głosie.

Paulina przez chwilę milczała, a kiedy w końcu się odezwała, w jej głosie pojawiło się coś, co rzadko pozwalała sobie okazywać.
- Jonas... -  zaczęła, tonem łagodniejszym niż zwykle. - Naprawdę doceniam to, co powiedziałeś. Wiesz, że rzadko pozwalam sobie na takie chwile, ale… sprawiłeś mi tym przyjemność. Twoja cierpliwość, oddanie... to dla mnie więcej niż tylko kwestia kontroli. Cieszę się, że jesteś moim niewolnikiem, zawsze mogę na tobie polegać. Dziękuję, Jonas.

- Dla Ciebie zawsze, Lady Fenriss -  odpowiedział z ciepłem w głosie.

- Wiem, Jonas. Wiem -  odpowiedziała, po czym dodała delikatnie: - Będziesz wynagrodzony, kiedy wrócę. Możesz być tego pewien.

- Dziękuję Lady Fenriss.

Po rozmowie z Jonasem, Paulina przez chwilę patrzyła na ekran swojego telefonu. Następnie przesunęła palcem, otwierając nową wiadomość do Łukasza. Zastanawiała się przez chwilę, jak najlepiej sformułować swoje polecenie. Jej twarz była jak zawsze spokojna i skoncentrowana.

W końcu napisała krótko, zdecydowanie:

„W sobotę. Pojutrze rano, o godzinie 9 u mnie.”

Bez żadnych dodatkowych słów, bez wyjaśnień. Łukasz wiedział, że kiedy dostaje taką wiadomość, nie ma miejsca na dyskusję.

Łukasz odczytał wiadomość i poczuł ciężar, który natychmiast osiadł na jego piersi. Sobota... 50. dzień. To miało być końcem jego „kary”, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że prawdziwy koniec jest daleko poza jego zasięgiem.

Przez ostatnie tygodnie walczył z własnymi myślami. Samowolne zdjęcie klatki chastity okazało się błędem, który kosztował go więcej, niż mógł przewidzieć. Paulina była wściekła, a kiedy przyjechał do niej porozmawiać ponownie założyła mu nową klatkę i wyznaczyła te przeklęte 50 dni na przemyślenie swojego postępowania.

Każdy dzień ciągnął się w nieskończoność. Jego ciało, w szczególności jądra, zdawały się wołać o ulgę. Były spuchnięte i bolesne, a frustracja, zarówno fizyczna, jak i psychiczna, narastała z każdą godziną. Łukasz czuł, że jego cierpliwość jest na granicy wytrzymałości.

- Co ona ze mną wyprawia? – pytał się w myślach. Paulina była bezwzględna, pozbawiona choćby krzty litości. Jego uczucia do niej były teraz mieszanką pożądania i strachu, uwielbienia i złości. Wiedział, że sobotnie spotkanie nie będzie łatwe. Miał do niej żal. Mimo że kochał Paulinę, pragnął jej bardziej niż kiedykolwiek, to w sercu nosił głęboką ranę. Nie potrafił przestać myśleć o tym, jak brutalnie go wychłostała, jak bez cienia litości poniżyła go, każąc mu znosić fizyczny ból i psychiczne upokorzenie. 

Czuł, że to było więcej niż dyscyplina, więcej niż kontrola. Było w tym coś bezwzględnego, coś, co sprawiło, że zaczął się zastanawiać, gdzie kończy się jego oddanie, a zaczyna niezdrowe uzależnienie. Paulina była zimna, chłodna w swoim podejściu. Jej kara nie była tylko grą, była realnym doświadczeniem bólu i wstydu, którego nie mógł zapomnieć.

Jednocześnie nie mógł przestać jej pragnąć. Im więcej czuł do niej złości, tym silniejsze było to nieodparte przyciąganie. Pamiętał każdy dotyk jej chłodnej dłoni, każdy rozkaz wydany stanowczym tonem. Ona była dla niego wszystkim, co najpiękniejsze, ale i najgroźniejsze. Czuł się rozdarty.

- Dlaczego ona mi to robi? – zastanawiał się. Miał wrażenie, że testuje jego granice, sprawdzając, ile jeszcze zniesie. Była bezwzględna, ale w tej bezwzględności kryła się jakaś perwersyjna siła, która przyciągała go z powrotem.

Martwił się na myśl, co go czeka. Wiedział, że Paulina jest zła, a jej gniew nigdy nie był łagodny od kiedy ją znał. Ale teraz... przecież już go ukarała – te 50 dni w chastity były męką, której nie potrafił wymazać z pamięci. Był gotów na symboliczne uderzenia, na kilka razów szpicrutą,  to mógł znieść.... Ale nie chciał, by znów wszystko wymknęło się spod kontroli, jak ostatnio. A może nie wymknęło się? Może ona taka jest?

Jego plecy i pośladki dopiero co się zagoiły, ślady zniknęły, ale wciąż czuł je we wspomnieniach. Paulina nie miała litości, była brutalna, sadystyczna a wtedy nic nie zrobił, zaczepił ją o te dyby tylko, chciał pożartować, pokokietować.

- Nie mogę jej na to pozwolić... – myślał, czując rosnący niepokój. Ale jednocześnie wiedział, że w jej obecności traci wszelką kontrolę. Za każdym razem, gdy stawał przed nią, wszystko, co sobie zaplanował, znikało w obliczu jej dominacji.

W piątkowy wieczór, czując narastający niepokój, doszedł do wniosku, że musi najpierw porozmawiać z Pauliną, zanim cokolwiek się wydarzy. Wiedział, że to spotkanie o 9 rano zapowiadało coś, co go przerażało. Chciał spróbować wyjaśnić, co się stało, i poprosić o łagodniejsze podejście. Chwycił za telefon i napisał krótką wiadomość z prośbą o rozmowę.

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast: 
- Wyznaczyłam ci spotkanie jutro o 9, nie mamy o czym teraz rozmawiać.

Łukasz spojrzał na ekran, czując jak jego frustracja narasta. „Wredna...” – pomyślał z irytacją. Paulina zawsze była nieugięta, ale tym razem liczył, że może uda mu się złagodzić jej gniew. Ale nie, jej odpowiedź nie pozostawiała miejsca na jakiekolwiek negocjacje.

Nie mógł zasnąć, krążył po mieszkaniu, zastanawiając się, co go czeka. 

---

Przyjechał pod jej dom punktualnie o 9. Jego serce biło mocno, a dłonie były lekko spocone z nerwów. Otworzyła mu drzwi w luźnej bluzie i spodniach od dresu, wyraźnie wyglądała, jakby niedawno wstała. Próbował przywitać ją pocałunkiem, ale odsunęła się z chłodnym spojrzeniem. Było w niej coś surowego, jakby już od samego początku chciała mu dać do zrozumienia, że nie będzie łatwo.

Zdjął kurtkę, czekając na zaproszenie do salonu, ale zamiast tego, Paulina patrzyła na niego wyczekująco.

- Zapomniałeś chyba o czymś... – powiedziała lodowatym tonem.

Łukasz patrzył na nią zdezorientowany, próbując zrozumieć, co ma na myśli.

- Miałeś rozbierać się do naga, kiedy jesteś u mnie. Na co czekasz ? – dodała bez cienia emocji, a jej głos wyraźnie podkreślał, że nie ma miejsca na sprzeciw.

Zaczerwieniony, z poczuciem wstydu, zaczął powoli zdejmować ubrania. W głowie kotłowały mu się różne myśli, ale wiedział, że nie ma innej opcji.

Zmierzyła go wzrokiem, a w jej spojrzeniu pojawiła się mieszanka irytacji i chłodnej kalkulacji. Sięgnęła po obrożę, po czym rozkazała mu stanowczo:

- Uklęknij.

Łukasz, mimo wątpliwości i lęków, zrobił to, ale w momencie, gdy Paulina chciała mu założyć obrożę, jego ręka drgnęła. Odruchowo uniósł ją, jakby chciał jej przeszkodzić, zatrzymać to, co nieuniknione.

Paulina była zaskoczona jego reakcją. W pokoju zapanowała gęsta cisza. Jej oczy zwęziły się, a twarz stężała.

- Co to miało być?  – zapytała ostro, a jej głos wypełnił całą przestrzeń.

Łukasz poczuł, jakby serce na chwilę przestało bić.

Nagle kopnęła go prosto w krocze, z pełną precyzją i siłą. Kopnięcie było szybkie,  mocne i co najgorsze   - celne. Łukasz zawył, jego ciało zwinęło się z bólu, a on sam upadł na podłogę, całkowicie zaskoczony. Paulina patrzyła na niego chłodnym, wyrachowanym spojrzeniem.

- Ośmieliłeś mi się sprzeciwić? – zapytała zimno.  - Zacznijmy więc od początku. Na kolana.

Wciąż odczuwając ból po ciosie, z trudem wrócił na kolana. Tym razem nie próbował się sprzeciwić. Paulina, bez słowa, z chłodnym spojrzeniem wyciągnęła obrożę i zapięła ją mocno wokół jego szyi. Materiał zacisnął się ciasno, każdy oddech przypominał mu o jej władzy.

– Teraz jesteś na swoim miejscu – skomentowała sucho, patrząc na niego z wyraźnym zadowoleniem.

Bez słowa skierowała się do salonu, a Łukasz niepewnie ruszył za nią, czując ciężar obroży na szyi. Kiedy usiadła na sofie, rzuciła mu krótkie spojrzenie, wskazując miejsce obok niej – na podłodze, tuż przy jej nogach.

– Ukleknij tutaj – powiedziała spokojnie, ale z wyczuwalną nutą rozkazu.

Uklęknął, zajmując wskazane miejsce. 

Paulina spojrzała na niego z chłodnym wyrazem twarzy, krzyżując ręce na piersi. – 
- Teraz grzecznie opowiesz mi, jak na spowiedzi, dlaczego zdjąłeś klatkę bez mojej wiedzy i zgody.

Zaczął mówić, próbując znaleźć odpowiednie słowa.

– Paulinko….. Ja… Nie wiem, jak to wyjaśnić, po prostu... Byłem rozbity. Czułem się zagubiony, samotny. Psychicznie mnie to zniszczyło, naprawdę. Myślałem, że sobie poradzę, że wytrzymam, ale... było coraz gorzej.

Cierpiałem fizycznie, ale to psychiczne rozbicie... Potrzebowałem kogoś. Potrzebowałem ciepła, wsparcia. I... spotkałem się z Zosią. Opowiadałem ci kiedyś o niej.

Paulina nie zmieniła wyrazu twarzy, choć jej oczy wydawały się jeszcze zimniejsze. Łukasz kontynuował, z trudem dobierając słowa.

– Wiem, że to było złe. Zosia dała mi to, czego w tym momencie potrzebowałem. Ciepło, bliskość... Wiem, że to była zdrada. Nie chciałem tego. Po prostu... nie potrafiłem już wytrzymać tego cierpienia. Zdjąłem klatkę, bo... bo chciałem poczuć się wolny choć na chwilę. Chciałem zapomnieć o bólu. Przepraszam.

Milczał przez chwilę, oczekując reakcji Pauliny, która nadal patrzyła na niego nieprzeniknionym wzrokiem, nie dając po sobie poznać, co myśli.

Paulina patrzyła na Łukasza bez cienia emocji, jej głos był chłodny i ostry, jakby każde słowo wbijało się w niego jak sztylet.

– Zdradziłeś mnie z inną kobietą! – powiedziała powoli, a jej oczy błyszczały zimnym ogniem. –  Jesteś moją własnością i nikt, absolutnie nikt, nie ma prawa nawet dotknąć cię bez mojej zgody. A to, co zrobiłeś, to...

Zawiesiła głos na chwilę, jakby szukała najgorszego możliwego słowa, które w pełni wyraziłoby jej pogardę.

– ...to podłość. Jak zamierzasz naprawić to ?

Łukasz czuł, jak pod jej słowami znika resztka jego odwagi. Przełknął ciężko ślinę, ale nie znalazł żadnych słów, które mogłyby wyjaśnić lub złagodzić to, co zrobi.

Patrzyła na niego z wyczekiwaniem, jej spojrzenie było lodowate i pełne kontroli. Spuścił wzrok, czując, jak napięcie narasta.

– Nie wiem... Zrobię wszystko, czego zażądasz  – wyszeptał, próbując jakoś wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji. – Wiem, że zawiodłem, ale... naprawdę, chcę to naprawić. Cokolwiek zdecydujesz, przyjmę. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła.

Paulina uniosła brew, jakby jego słowa wywołały u niej tylko lekką irytację.

– Wszystko? – zapytała, tonem, który sugerował, że nie wierzy w jego gotowość. – Czy naprawdę rozumiesz, co oznacza wszystko, Łukasz ? Bo póki co widzę, że jedyne, co zrobiłeś, to złamałeś moje zasady i zdradziłeś mnie.

Łukasz czuł, jak fala wstydu i strachu przelewa się przez niego. Cokolwiek miała na myśli, wiedział, że czeka go ciężka próba.

– Tak, Paulinko... Wszystko, cokolwiek zażądasz. Chcę to naprawić, nawet jeśli to oznacza ból i upokorzenie.

Paulina uśmiechnęła się lekko, ale jej uśmiech nie wyrażał radości. To był uśmiech zimnej satysfakcji, a może nawet triumfu.....

Wstała a Łukasz z trudem powstrzymywał oddech, czując jej bliskość. Sięgnęła do kieszeni bluzy i wyjęła opaskę na oczy z napisem Lufthansa. Bez słowa podała mu ją, a Łukasz wziął ją drżącymi rękami.

– Załóż – rozkazała chłodno.

 Kiedy opaska znalazła się na jego oczach, Paulina sprawdziła, czy dobrze przylega, delikatnie przesuwając palcami po jego twarzy. Była zadowolona – upewniła się, że Łukasz nic nie widzi. Bez słowa przypięła smycz do obroży Łukasza i mocno pociągnęła, nie pozostawiając miejsca na wahanie.

– Chodź za mną – powiedziała zimnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem.

Ruszył za nią czując, jak smycz co jakiś czas szarpie w rytm jej kroków. Przez opaskę na oczach nic nie widział, ale wyraźnie czuł wokół siebie zapach jej perfum – intensywny, elegancki aromat, który mieszał się z jego przyspieszonym oddechem.

Paulina otworzyła jakieś drzwi, poczuł lekki powiew zimnego powietrza. Zapaliła światło i ostrzegła go zimnym, pozbawionym emocji głosem:

– Uważaj, przed tobą schody.

Poczuł, jak jej słowa odbijają się echem w jego głowie, kiedy powoli, niepewnie stawiał kroki, próbując zachować równowagę. Czuł chłód stopni pod stopami, smycz ciągle lekko szarpała jego szyję. Paulina prowadziła go do nieznanego miejsca.

Kiedy zatrzymała się, Łukasz usłyszał charakterystyczny dźwięk  otwieranych drzwi. Chwilę później poczuł, jak opaska na jego oczach zostaje zdjęta. Mrugnął kilkakrotnie, aby dostosować się do światła, a obraz, który zobaczył, wprawił go w osłupienie.

Stanął w progu pomieszczenia, które wyglądało jak wyjęte z mrocznych fantazji. Surowe ściany z betonu, bez żadnych ozdób, były oświetlone jedynie kilkoma punktowymi lampami, które nadawały wnętrzu chłodny, zimny charakter. Powietrze było chłodne, a jego każdy oddech niósł ze sobą echo, które potęgowało uczucie odosobnienia.

Na jednej ze ścian wisiał starannie ułożony zestaw narzędzi, który od razu przykuł jego wzrok. Były tam pejcze, bicze, skórzane rzemienie, a także kilka narzędzi, których przeznaczenia Łukasz nie potrafił nawet odgadnąć ale domyślił się że służą do zadawania bólu. Wisiały w równych odstępach, jakby każdy z nich miał swoje miejsce w tym idealnie zorganizowanym świecie bólu i kontroli.

Naprzeciwko, pod sufitem, zwisała gruba, metalowa linka połączona z elektryczną wyciągarką. Jej hak kołysał się lekko w powietrzu, jakby czekał na to, by spełnić swoje przeznaczenie. Panel sterujący wyciągarką znajdował się obok, przy biurku, które było niemal minimalistyczne. W rogu biurka stała tylko niewielka lampka, której światło nieznacznie rozjaśniało najbliższą okolicę.

W kącie pokoju stała solidna, drewniana ławka do spankingu. Jej powierzchnia była gładka, a metalowe okucia i mocowania dodawały jej surowości. Skórzane pasy zwisały z boków, gotowe, by przytrzymać ofiarę w miejscu, unieruchamiając ją bez najmniejszej szansy na ucieczkę.

Na środku pokoju znajdował się fotel. Wyściełany, z wysokim oparciem, sprawiał wrażenie tronu, miejsca, z którego Lady mogła obserwować każdy ruch Łukasza. To było miejsce dla królowej tego mrocznego królestwa.

Poczuł, jak po plecach przebiegł mu dreszcz. Każdy element tego miejsca mówił jedno: kontrola była absolutna. To nie było zwykłe pomieszczenie. To była arena, w której Paulina rządziła niepodzielnie, a on, teraz, był tylko pionkiem w jej brutalnej grze.

— Witam w mojej małej izbie.... prawdy — powiedziała Paulina, jej głos odbijał się echem od zimnych ścian. — Dzisiaj dowiem się, jak bardzo jesteś mi oddany.

Łukasz usiadł na małym, twardym taborecie, a jego serce biło coraz szybciej. Gdy tylko Paulina zapięła mu kajdanki na plecach, poczuł się całkowicie bezbronny. Usłyszał jej kroki oddalające się w stronę biurka, a w głowie pojawiły się tysiące myśli o tym, co mogła planować.

Wróciła po chwili, a jej postawa była pełna pewności siebie. Stanęła naprzeciwko niego, i powoli, niemal z namaszczeniem, zaczęła zakładać lateksowe rękawiczki. Szmer gumy ocierającej się o jej skórę tylko wzmagał napięcie, które unosiło się w powietrzu. Patrzył, jak ostrożnie wsunęła palce w rękawiczki, przeciągając ich brzegi aż do nadgarstków. Ostatnie pociągnięcie wywołało delikatny trzask, jakby oznajmiając, że była gotowa do działania.

Kiedy skończyła, wzięła coś z szuflady. W pomieszczeniu rozległ się cichy, mechaniczny dźwięk – warkot maszynki do strzyżenia. Łukasz poczuł, jak jego ciało sztywnieje. Zanim zdążył się odezwać, Paulina stanęła za nim, a jej zimny dotyk na karku był jak ostrzeżenie. Maszynka zbliżyła się do jego włosów, a chwilę później poczuł jej wibracje na swojej skórze.

— Nie ruszaj się — szepnęła chłodno, po czym zaczęła przycinać jego włosy.

Każdy ruch Pauliny był pewny, a brzęk maszynki przerywał ciszę panującą w pomieszczeniu. Strzyżenie było jak rytuał – powolne, metodyczne. Łukasz czuł, jak kosmyki włosów opadają na jego ramiona, a potem na podłogę.

Zerwał się na równe nogi, jego serce biło szybciej, adrenalina płynęła przez jego ciało. Czuł gniew, złość, a przede wszystkim strach, który stopniowo narastał w nim jak fala. Stał przodem do Pauliny, spojrzał jej prosto w oczy i, mimo wewnętrznego zamętu, powiedział:

— Co Ty wyprawiasz?! Chcę z Tobą porozmawiać, a nie brać udział w tym... cyrku!

Paulina spojrzała na niego lodowatym wzrokiem, jej twarz była jak maska — bez emocji, spokojna, niemal nieruchoma. Nie odpowiadając, ruszyła w stronę biurka. Jej ruchy były płynne i pewne, jakby wiedziała dokładnie, co ma robić, bez potrzeby wchodzenia w jakąkolwiek dyskusję. Sięgnęła po niewielkie, czarno czerwone urządzenie, które tam leżało.

Był to electric zapper, narzędzie przypominające mały paralizator, idealne do wywoływania krótkich, ale intensywnych impulsów elektrycznych. Wydawało cichy warkot, kiedy włączyła je, przygotowując do użycia. Łukasz nie miał złudzeń — doskonale wiedział, że nie była to groźba bez pokrycia. Jego ciało przeszył dreszcz, wywołany zarówno napięciem, jak i rosnącą świadomością, że nie kontroluje sytuacji.

Paulina podeszła do niego, trzymając zapper w jednej ręce, patrząc na niego z zimnym, niewzruszonym spokojem.

— Siadaj, teraz — powiedziała niskim, twardym głosem, w którym nie było miejsca na sprzeciw.

Poczuł, jakby cały jego wewnętrzny bunt zderzył się z niewidzialną ścianą. Patrzył na nią przez chwilę, próbując znaleźć wyjście z sytuacji, ale w jej oczach nie widział ani litości, ani otwartej agresji — tylko stalową determinację.

— Chcę z Tobą porozmawiać, a nie bawić się w te gierki! — próbował jeszcze raz, ale jego głos zaczynał tracić na pewności.

Paulina, nie odpowiadając słowami, zrobiła jeden krok w jego stronę, uniosła zapper i przyłożyła go do jego boku. Łukasz poczuł nagły, ostry impuls bólu, jakby setki małych igieł przebiegły przez jego ciało. Było to krótkie, ale wystarczająco bolesne, by zmusić go do podjęcia decyzji.

— Siadaj — powtórzyła.

Zdezorientowany i z rosnącym poczuciem bezsilności, wiedział, że nie ma innego wyjścia. Powoli opadł na taboret, wciąż czując lekkie mrowienie w miejscu, gdzie  zapper dotknął jego skóry. 

Podeszła bliżej, nachylając się nad nim z groźbą w głosie.

Jeśli wstaniesz jeszcze raz, użyję tego ponownie. I tym razem wybiorę bardziej czułe miejsce – powiedziała zimnym tonem.

Chociaż Łukasz już siedział, widocznie zdenerwowany, Paulina dla zabawy przyłożyła urządzenie do jego ramienia i ponownie włączyła impuls. Mały trzask wyładowania sprawił, że podskoczył, zasyczał z bólu, ale pozostał na miejscu, wiedząc, że jakikolwiek sprzeciw może tylko pogorszyć sytuację.

Odłożyła zapper z satysfakcją i wróciła do swojego pierwotnego zadania. Znów stanęła za nim i zaczęła powoli, metodycznie obcinać jego włosy, jakby to była zwykła, rutynowa czynność. Czuł chłód lateksowych rękawiczek na skórze głowy i dźwięk  maszynki, który wypełniał ciszę w pomieszczeniu. Czuł też jak emocje kipią w nim niczym wulkan. Mieszanka złości, frustracji i bezsilności sprawiała, że trudno mu było zachować spokój. Jego ciało drżało, a w głowie krążyły myśli o tym, jak Paulina – kobieta, w której zakochał się – teraz tak  go upokarzała. Każde cięcie maszynki wydawało się być jak cios w jego dumę.

Zawsze dbał o swoje włosy, o idealną fryzurę, która była dla niego częścią tożsamości. Teraz, Paulina, ubrana zwyczajnie – w spodnie od dresu, luźną bluzę i wygodne, futrzane kapcie, jakby to był zwykły, domowy dzień – obcinała mu włosy, niszcząc to, co było dla niego tak ważne.

- Fantazjowałem o femdom przez tyle lat – myślał. - Wyobrażałem sobie dominujące kobiety, które spełniają moje najskrytsze pragnienia, a teraz? Jestem tutaj, siedzę jak dziecko, które nie ma głosu, rażony prądem, zniszczony psychicznie i fizycznie przez kogoś, kto… kto nawet nie zadał sobie trudu, żeby się odpowiednio ubrać...

Futrzane kapcie, które miała na nogach, były dla niego niemal absurdalnym dodatkiem do tej sytuacji. Z jednej strony, Paulina była mistrzynią kontroli, a z drugiej – to właśnie ta codzienna, wygodna odzież potęgowała jego upokorzenie. Czy naprawdę o to chodziło? O to, że w tym wszystkim była taka zwyczajna, a mimo to, całkowicie go miała?

Skończyła obcinać mu włosy i kazała wstać. Przepięła mu kajdanki na przód i  poszli do pomieszczenia obok, które wyglądało jak duża łazienka. Kazała mu stanąć pod ścianą,  wzięła wąż ogrodowy i odkręciła wodę. Ku jego zaskoczeniu nie była zimna.

Kiedy Paulina skończyła polewać Łukasza wodą, podeszła bliżej, wskazując na mały ręcznik, który wyglądał bardziej jak stara, szorstka szmata. 
- Wytrzyj się – powiedziała chłodno, nie dając mu czasu na chwilę wytchnienia. Łukasz  posłusznie sięgnął po ręcznik i zaczął wycierać się. Ręcznik był  zdecydowanie za mały, by szybko i skutecznie wysuszyć jego ciało. Starał się, jak mógł, ale jego ruchy były nieporadne przez ograniczenia kajdanek. Wyjątkowo trudne było wytarcie pleców i nóg. Przez kilka minut walczył z ręcznikiem, czując, że to zadanie jest niemal niemożliwe.

Stała obok, przyglądając się jego wysiłkom z wyraźną pogardą na twarzy. Kiedy w końcu odłożył ręcznik, myśląc, że zrobił to najlepiej, jak potrafił, podeszła do niego. 
- Niedokładnie – powiedziała zimno, wskazując miejsce na jego karku i ramieniu, które wciąż było wilgotne.

- Dlaczego nie wykonałeś mojego polecenia? – zapytała z nutą rozdrażnienia w głosie, mierząc go wzrokiem. Łukasz czuł się upokorzony i bezradny. - Starałem się…ale kajdanki – zaczął mówić, ale Paulina natychmiast przerwała mu chłodnym tonem:  - Starałeś się? To nie jest wystarczające. Oczekuję od ciebie perfekcji.

Po chwili Paulina, trzymając ponownie w ręku zapper, spojrzała na niego z chłodnym wyrazem twarzy. 
- Wracaj do poprzedniego pomieszczenia – rzuciła, wskazując kierunek. Łukasz, skrępowany kajdankami, z ograniczonymi ruchami, potulnie poszedł za nią, starając się nie potknąć o własne stopy. Z każdym krokiem czuł, jak jego serce bije coraz szybciej, a w głowie krążyły myśli o tym, co może go jeszcze spotkać.

Kiedy dotarli do pokoju, bez słowa podeszła bliżej. Bez ostrzeżenia dotknęła jego pleców, a potem brzucha. Małe, bolesne wyładowania elektryczne przeszyły jego ciało, zmuszając go do mimowolnego drgnięcia. Jego ciało naprężyło się z bólu, a twarz wykrzywiła się w grymasie cierpienia.

- Wejdź do klatki! – powiedziała stanowczo, nie okazując żadnego cienia litości. Łukasz, wciąż w szoku po wyładowaniu, powoli skierował się w jej stronę, starając się nie popełnić żadnego błędu.

Klatka, w której znalazł się, była klaustrofobicznie wąska. Każdy ruch wymagał ostrożności, bo przestrzeń nie pozwalała na swobodne poruszanie się. Stał tam, czując, jak jego ramiona niemal dotykają krat, a możliwość wygodniejszego ustawienia się była iluzoryczna. Mógł przykucnąć, ale to wiązało się z koniecznością przełożenia nóg przez wąskie pręty, co tylko potęgowało dyskomfort.

Kiedy drzwi zatrzasnęły się z głośnym trzaskiem, poczuł dreszcz przechodzący przez całe ciało. W tej chwili uświadomił sobie, że nie ma wyjścia. Został tu zamknięty, pozbawiony jakiejkolwiek możliwości ucieczki czy sprzeciwu. Stojąc w ciszy, jedynie odgłos własnego oddechu rozbrzmiewał w ciasnej przestrzeni.

Paulina podeszła, patrząc na niego z chłodnym spokojem, jakby wszystko, co robi, było częścią starannie zaplanowanej gry. 
- Zostawię Cię teraz samego, Łukasz — powiedziała, a jej głos, choć łagodny, niósł ze sobą nieodpartą groźbę. - Wrócę do Ciebie później. Nie radzę krzyczeć lub hałasować, bo... — w tym momencie  uniosła zapper i z lekkim uśmiechem dodała — pogniewamy się.

Łukasz czuł, jak jego serce przyspiesza, ale jednocześnie nie potrafił wydobyć z siebie słowa.

Nagle pstryknęła włącznik światła. Pomieszczenie ogarnęła ciemność. Usłyszał, jak drzwi do pomieszczenia zamykają się z delikatnym trzaskiem, a echo odbiło się od ścian. Stojąc w klatce, czując zimne pręty na plecach, wiedział, że nie ma wyboru – musi czekać.

Ciemność była gęsta i nieprzenikniona. Każdy dźwięk wydawał się głośniejszy, a cisza — cięższa.....



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wilczyca 1

Wilczyca 11

Wilczyca 2