Wilczyca 1

 Rozdział 1

Trójmiasto, listopad 2023

Był pochmurny, listopadowy dzień, gdy Łukasz stanął przed bramą starego cmentarza, na którym odbywał się pogrzeb jednego z jego dawnych nauczycieli. Szare chmury gęsto zasnuwały niebo, a zimny wiatr szarpał resztkami kolorowych liści, które wirując w powietrzu, opadały na mokrą od deszczu ziemię. Cała sceneria wyglądała jak wyjęta z melodramatu — pełna melancholii i ciężaru upływającego czasu.

Przystając na moment, omiótł wzrokiem zgromadzonych ludzi. Wśród nich dostrzegł kilka znajomych twarzy, część z nich lekko już nadgryzionych zębem czasu... i wtedy zobaczył ją. Paulina. Filigranowa, eteryczna blondynka, która kiedyś była obiektem jego młodzieńczych westchnień.

Miała na sobie długi, czarny płaszcz, podkreślający jej drobną sylwetkę. Jej jasne włosy, starannie upięte, błyszczały subtelnie w przelotnych promieniach słońca. Wzrok Łukasza przyciągnęły lśniące, czarne kozaki na delikatnym obcasie, niemal bezszelestnie stąpające po wilgotnej trawie. Dłonie Pauliny, skryte w eleganckich, skórzanych rękawiczkach, trzymały niewielki bukiet kwiatów.

Nie mógł oderwać od niej wzroku. Pamiętał, jak wiele lat temu jego serce przyspieszało na samą myśl o niej. Była dla niego niedoścignionym ideałem — kimś, kogo podziwiał z daleka, na szkolnym korytarzu, nigdy nie zdobywając się na odwagę, by podejść bliżej. Chodzili do różnych klas, znał jej imię, choć... może nigdy się nie poznali? On ją znał — to pewne. Ona jego ? Kto wie..... 

Teraz, gdy dzieliło ich zaledwie kilka kroków, poczuł, jakby wszystkie te lata zniknęły. Serce zabiło mocniej, a w głowie zawirowały myśli. Czy ona go w ogóle pamięta?  Kojarzy ? Czy zauważy jego spojrzenie?

Ich oczy spotkały się na krótką chwilę. Łukasz poczuł, jakby czas cofnął się o piętnaście lat, jakby znów był nieśmiałym licealistą, który marzył, by znaleźć się bliżej niej. Ale teraz był już innym człowiekiem — z bagażem doświadczeń i cieniem nieudanego związku. Może to był właściwy moment, by wreszcie spróbować? Zbliżyć się do niej. 

Zebrał się w końcu na odwagę i ruszył w jej stronę, próbując uspokoić bicie serca i  czując, jak każdy krok staje się coraz trudniejszy. Kiedy stanął obok, chłodny wiatr przyniósł zapach jej perfum — delikatny, a jednak wyrazisty, jak wspomnienie dawnych, zapomnianych marzeń.

— Paulina...? — odezwał się w końcu, patrząc jej w oczy i starając się nie zdradzić, jak bardzo się stresuje. — Cieszę się, że cię widzę, choć okoliczności są smutne. 

— Skąd znasz moje imię? — Jej głos był chłodny, ale wyczuwało się w nim nutę zaciekawienia.

Poczuł, jak jego serce zamarło na moment. Musiał się opanować, choć chłód w jej pytaniu zbił go z tropu.

— Chodziliśmy razem do liceum — odpowiedział szybko, próbując ukryć drżenie głosu. — Byliśmy w tej samej szkole, choć w różnych klasach. Pamiętam cię z tamtych czasów. Łukasz jestem.

Paulina zamyśliła się, jakby próbowała coś sobie przypomnieć, ale na jej twarzy nie pojawiło się żadne ciepłe wspomnienie.

— Wiele osób mówi, że mnie pamięta. Nie sądzę, żebyśmy wtedy rozmawiali, prawda?

Jej ton był stanowczy, niemal obojętny. Dawała jasno do zrozumienia, że był dla niej jedną z wielu anonimowych twarzy z przeszłości. Łukasz poczuł, jak ulatuje z niego pewność siebie. Bolało, ale wiedział, że to prawda — nigdy nie był częścią jej świata.

— Nie, nie rozmawialiśmy... chyba nie .... Ale zawsze cię zauważałem — przyznał, starając się, by brzmieć swobodnie.

Paulina przyjrzała mu się uważnie. W jej oczach błyszczało coś chłodnego. Delikatnie poprawiła skórzane rękawiczki na dłoniach — gest prosty, a jednak hipnotyzujący. Rękawiczki były eleganckie, idealnie dopasowane. Łukasz zawsze miał słabość do takich detali, choć nigdy się do tego nie przyznawał.

— Ciekawe — odparła z lekkim uśmiechem, trudnym do zinterpretowania. — A teraz, po tylu latach, zdecydowałeś się podejść... na pogrzebie?

Łukasz poczuł, jak policzki oblewa mu lekki rumieniec.

— Może to nie najlepsze miejsce... ale kiedy cię zobaczyłem, pomyślałem, że to okazja, której nie powinienem przegapić.

Paulina znów poprawiła rękawiczkę, przesuwając palcami po nadgarstku. Łukasz patrzył na ten gest z fascynacją, starając się jednak zachować dyskrecję.

— Doceniam odwagę — powiedziała łagodniej. — Niewielu mężczyzn ma śmiałość podejść do kobiety w takich okolicznościach.

— Zawsze uważałem, że warto próbować — odpowiedział, nieco pewniej.

— Może masz rację — przyznała. — Czasami niespodziewane spotkania prowadzą do interesujących znajomości.

Poczuł, jak w jego sercu zapala się iskierka nadziei.

— Może uda nam się porozmawiać w mniej ponurych okolicznościach?

Paulina zamyśliła się, po czym lekko skinęła głową.

— Może. Zobaczymy, co przyniesie czas.

Delikatnie wyciągnęła rękę w rękawiczce. Łukasz ujął ją ostrożnie, czując pod palcami chłód i gładkość skóry.

— Do zobaczenia, Łukaszu — powiedziała z tajemniczym uśmiechem.

---

Minęło kilka godzin od pogrzebu a  Łukasz wciąż myślał o Paulinie. Ich krótka rozmowa pozostawiła w nim więcej pytań niż odpowiedzi. Z jednej strony był dumny i szczęśliwy, że wreszcie odważył się podejść do niej po tylu latach. Z drugiej – czuł, jakby ledwo musnął powierzchnię czegoś znacznie głębszego. Jej chłodne spojrzenia, kontrolowane gesty, sposób, w jaki mówiła — wszystko to utkwiło mu w pamięci.

Kiedy emocje opadły, dotarła do niego pewna niepokojąca myśl: nie miał żadnego sposobu, by się z nią skontaktować. Nie zapytał o numer, nie wymienili się żadnymi namiarami, nawet nie pamiętał jej panieńskiego. Było jakieś takie niemieckie chyba.  A co jeśli zmieniła nazwisko ? Taka dziewczyna ... na pewno ma jakiegoś męża.  Nie wiedział nawet, czy na pewno mieszka jeszcze w Trójmieście. Ich pożegnanie było jak ulotna scena ze snu — piękna, ale niemożliwa do powtórzenia. Zostało mu tylko imię, zapach jej perfum.  I wspomnienie chłodnej skóry jej rękawiczki. O tak, zwłaszcza to ostatnie. Tym bardziej ogarnął go smutek i pewien rodzaj żalu do siebie że przegapił taką okazję.


Na pogrzebie było również kilka osób z jego  klasy. Dziewczyny szybko wpadły na pomysł, że spotkają się jeszcze na jakieś wspominki, zanim znów wszyscy rozjadą się, każde w swoją stronę. Inicjatywę przejęła Magda, która postanowiła  zorganizować  imprezę  u siebie w mieszkaniu. Spotkanie miało być okazją do odświeżenia dawnych znajomości, które po tym jak wpadli na siebie na pogrzebie — jak to często bywa — nagle zaczęły wydawać się bardziej warte pielęgnowania. Dodatkowo zapowiedziała, że zaprosi kilkoro innych znajomych ze szkoły. Łukasz nie był pewien, czy chce wracać do tych relacji. Miał wrażenie, że wiele z nich dawno się wypaliło, ale... pomyślał, że to dobra okazja, może Magda, która zawsze była duszą towarzystwa ma jakieś namiary do Pauliny ? Wie coś o niej ? Choć sam przed sobą nie chciał tego przyznać, ta myśl była decydująca. Ostatecznie postanowił pójść — z cichą nadzieją, że uda się naprawić to co popsuł.

Gdy dotarł na miejsce, powitała go ciepła atmosfera i przyjazny gwar rozmów. Wszyscy zdawali się być w dobrych nastrojach. Magda, jak zawsze pełna energii, krążyła po salonie, dbając o gości z uśmiechem godnym gospodyni programu kulinarnego. Po krótkiej rozmowie z kilkoma osobami Łukasz poczuł się nieco bardziej zrelaksowany.

Jednak jego spokój zniknął, gdy w drugim pokoju dostrzegł znajomą sylwetkę. Paulina. Stała w rogu, nieco z boku, elegancko ubrana, z telefonem przy uchu. Kończyła właśnie rozmowę. Otoczona była aurą pewnej niedostępności, jakby nie do końca należała do tego miejsca.

Miała na sobie prostą, lecz niezwykle elegancką czarną sukienkę, która idealnie podkreślała jej smukłą sylwetkę. Sukienka była dopasowana, sięgała tuż przed kolano, z lekko asymetrycznym dekoltem, który dodawał kreacji wyrafinowania. Na nogach miała czarne, lekko błyszczące rajstopy, a na stopach klasyczne, czarne szpilki. Całość dopełniała delikatna, nienachalna biżuteria.

Łukasz poczuł, jak jego ciało reaguje automatycznie — napięcie w karku, przyspieszony oddech, lekki ucisk w żołądku. Ich spojrzenia spotkały się na moment. Paulina nie uśmiechnęła się, nie skinęła głową. Tylko patrzyła — chłodno, oceniająco, jakby próbowała go sklasyfikować jednym, szybkim spojrzeniem. Po chwili odwróciła się i podeszła do jakieś dziewczyny, która chyba chodziła z nią do tej samej klasy, jakby to krótkie spojrzenie nie miało większego znaczenia.

Poczuł się zdezorientowany. Nie był pewien, czy jej obecność go cieszy, czy paraliżuje. Czuł się jak chłopiec, który wszedł do sali egzaminacyjnej bez przygotowania.

Gdy Magda zaproponowała, by wszyscy zasiedli przy stole, Łukasz zauważył, że Paulina usiadła naprzeciwko. Nie odzywała się jednak do niego bezpośrednio — rozmawiała z osobami obok lub przeglądała coś w telefonie. Od czasu do czasu jednak spoglądała w jego stronę. Za każdym razem jej spojrzenie było niejednoznaczne — jakby badała teren, ale jeszcze nie zamierzała zrobić kroku dalej.

Pod koniec wieczoru, gdy alkohol lekko rozgrzał towarzystwo, Magda zaproponowała dla zabawy grę, w którą zdarzało im się grać na dawnych imprezach.  

- Zobaczymy jak poradzicie sobie po latach ! Każdy pisał pytanie, potem kartki były losowane i odczytywane wybranemu adresatowi  Zabawa była lekka, nieco żartobliwa, co jakiś czas ciszę przerywały wybuchy śmiechu. Wszystko zmieniło się, gdy kartkę wyciągnęła Paulina.

Jej wzrok natychmiast spoczął na Łukaszu. Uśmiechnęła się ledwo zauważalnie, ale w jej oczach było coś... ostrego. Przenikliwość psychologa? A może coś więcej?

— Łukaszu — zaczęła powoli. Jej głos był spokojny, chłodny, nienaruszony alkoholem. — Jakie jest twoje największe, niezrealizowane marzenie z czasów szkoły?

Łukasz poczuł, jak czerwienią mu się policzki. Pytanie było proste, wręcz banalne — ale sposób, w jaki je zadała, sprawił, że zabrzmiało jak przesłuchanie. Jak test.

— Zawsze chciałem zrobić coś odważnego... coś, co wydawało mi się wtedy zbyt ryzykowne. Ale nigdy nie znalazłem w sobie odwagi — odpowiedział, starając się brzmieć neutralnie.

Paulina uniosła brew. Jej uśmiech poszerzył się na sekundę, nim znów zniknął za chłodną fasadą.

— Czasem odwaga pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach — powiedziała, a jej głos miał w sobie ton, którego Łukasz nie potrafił rozszyfrować.

Nie zadała mu już więcej pytań. Ale on czuł jej spojrzenie — to, które nie błądziło, tylko przeszywało go na wylot. Czuł się tak, jakby była gotowa go prześwietlić — ale tylko wtedy, gdy ona sama uzna to za stosowne.

Na koniec wieczoru, gdy goście zaczęli się rozchodzić, Paulina podeszła do niego. Jej ruchy były spokojne, kontrolowane.

— Łukaszu — powiedziała, chłodnym, lecz uprzejmym tonem. — Myślę, że czasem warto porozmawiać bez całej tej otoczki i zgiełku. Może kiedyś nam się uda ?

— Tak... jasne, z przyjemnością — odpowiedział, nie kryjąc zaskoczenia, że to ona wyszła z propozycją.

— Zadzwonię do ciebie — dodała, nie pytając nawet o jego numer.

Zanim zdążył zareagować, odeszła — elegancka, niedostępna, pozostawiająca po sobie ślad, który trudno było zignorować.

Dopiero gdy wychodził z mieszkania Magdy, uderzyła go świadomość: nadal nie miał do niej żadnego kontaktu. A jednak powiedziała, że zadzwoni. Jak? Skąd? Czy tylko z nim zagrała?

W głowie Łukasza wciąż  brzmiały jej słowa i sposób, w jaki na niego  patrzyła. Paulina była chłodna i  obojętna — a mimo to, może właśnie dlatego, nie potrafił przestać o niej myśleć.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wilczyca 11

Wilczyca 2