Wilczyca 59

Rozdział 59

Berlin, luty 2024

Michał klęczał na środku pomieszczenia, zgodnie z poleceniem Laury. W głowie kotłowały mu się myśli – wiedział, że moment, na który czekał od dawna, jest coraz bliżej. Nasłuchiwał każdego szmeru, kroków na korytarzu, delikatnego odgłosu zamykanych drzwi. Każdy dźwięk wydawał się być sygnałem, że Lady Fenriss, Paulina, wkrótce wejdzie do pokoju. W panującej ciszy wydawało mu się, że słyszy nawet gdzieś czyjeś krzyki. Poczuł zimny dreszcz.

W jego sercu mieszały się ekscytacja i lęk. To już za chwilę, powtarzał sobie w myślach, a jednocześnie nie mógł przestać zastanawiać się, co przyniesie ten moment. Czuł, że jest blisko spełnienia tego, czego pragnął od tak dawna, ale z drugiej strony – niepewność była wszechobecna. Czy naprawdę był gotowy? Czy zrozumiał w pełni, co oznacza spotkanie z Lady Fenriss?

Każdy oddech wydawał się być głośniejszy, każde uderzenie serca coraz mocniejsze. W jego myślach wciąż powracała postać Pauliny – jej zimna pewność siebie, jej dominująca natura, wszystko, co tak go fascynowało. Już niedługo – powtarzał w duchu, czekając, aż drzwi się otworzą i Lady Fenriss stanie przed nim.

---

Drzwi otworzyły się nagle, z lekkim skrzypnięciem, które wstrząsnęło Michałem. To ten moment, doczekałeś się – pomyślał, próbując opanować swoje nerwy. Zanim zgodnie z zasadami opuścił wzrok, jego oczy na moment napotkały ją – Lady Ferniss -  stojącą w progu.

Zobaczył przed sobą postać, która niemal oślepiała swoim majestatem. W skórzanej sukience do połowy uda, która opinała jej ciało, Paulina wyglądała jak prawdziwa bogini władzy i zmysłowości. Sukienka lśniła w delikatnym świetle, a złote detale subtelnie migotały przy każdym ruchu. Jej wysokie, skórzane kozaki na szpilce daleko za kolano, podkreślały smukłość jej nóg i dodawały jej jeszcze więcej autorytetu.

Na dłoniach miała długie, skórzane rękawiczki, które połyskiwały lekko, gdy delikatnie zaciskała w palcach smukłą szpicrutę. Cienki złoty łańcuszek na jej szyi i subtelne kolczyki dodawały delikatnej elegancji, kontrastując z surowością stroju. Jej makijaż był perfekcyjny – intensywne, przydymione oczy o wyraźnej linii eyelinera nadawały jej spojrzeniu głębi, a czerwone usta były jak pieczęć kobiecej dominacji.

Jej twarz była spokojna, niemal niewzruszona, ale oczy błyszczały chłodną pewnością siebie. Stała tam, promieniując siłą i zmysłowością. 

Michał szybko opuścił wzrok, czując, że widzi coś więcej niż tylko kobietę – widział boginię. Boginię, której całe istnienie koncentrowało się na władzy, której był teraz gotów się podporządkować.

Lady Ferniss podeszła powoli.. Jej chłodne spojrzenie spoczęło na nim, emanując władzą i kontrolą. Przez chwilę patrzyła na niego z góry, jakby oceniała jego gotowość na to, co miało nadejść.

Bez słowa, wysunęła jedną nogę do przodu, skórzany but lśnił w świetle lampy. 

- Przywitaj mnie, jak należy -  powiedziała spokojnym, ale lodowatym tonem. W jej głosie nie było miejsca na sprzeciw.

Michał pochylił się jeszcze niżej i złożył delikatny pocałunek na czubku jej buta. Czuł, jak zimna, twarda powierzchnia skóry dotyka jego warg.

Fenriss, bez żadnego śladu emocji na twarzy, wysunęła drugą nogę, wskazując szpicrutą but. 

- Jeszcze ten -  dodała, z niezmiennym, zimnym wyrazem twarzy. Michał posłusznie pochylił się i również ten but ucałował z najwyższym szacunkiem.

- Wyprostuj się - rozkazała chłodnym tonem.

Posłusznie podniósł się, ale wciąż pozostawał na kolanach, z głową lekko spuszczoną. Jego ciało drżało z napięcia, a jego myśli mieszały się między ekscytacją a lękiem. Paulina, nie tracąc ani chwili, sięgnęła po skórzaną maskę, która leżała na stoliku obok.

Bez słowa podniosła ją i delikatnie nałożyła na głowę Michała. Maska była surowa, wykonana z grubej, czarnej skóry. W miejscach, gdzie powinny być oczy, były jedynie małe otwory w postaci wielu małych okrągłych wycięć, które znacznie ograniczały jego widzenie. Świat przed nim stał się zamglony, a kształty rozmyte, co tylko potęgowało jego bezbronność i poddanie.

Paulina ciasno zawiązała i  zapięła maskę, upewniając się, że dokładnie przylega. Potem sięgnęła po obrożę, grubą i szeroką, którą podniosła  eleganckim, powolnym gestem. Czuł jak jej skórzana powierzchnia chłodno dotyka jego szyi. Zapięła ją dość ciasno, a gdy skończyła, obroża mocno opięła jego szyję. Michał poczuł, że ruchy jego głowy zostały mocno ograniczone.

- Teraz jesteś gotowy -  szepnęła chłodno, przysuwając się bliżej, choć jej twarz była teraz poza jego zasięgiem wzroku.

Bez zbędnych słów przypięła do obroży smycz, jej chłodny, stalowy łańcuch wydał cichy dźwięk, gdy sięgała po nią.. Michał, teraz całkowicie poddany, czuł ciężar maski i obroży, które mocno opinały jego ciało, jeszcze bardziej potęgując bezradność.

- Na czworaka. Za mną - powiedziała, jej głos był beznamiętny, zimny i  stanowczy.

Michał, nie wahając się ani przez chwilę, opadł na ręce. Jego wzrok, ograniczony małymi otworami w masce, mógł jedynie dostrzec to, co było bezpośrednio przed nim – jej lśniące, wysokie kozaki. Stawiała kroki z gracją, niczym modelka, każdy krok pewny, wyrafinowany, jakby każdy ruch miał swoje precyzyjne miejsce w tej dynamicznej grze.

Szarpnęła lekko smyczą, zmuszając go do przyspieszenia, co wywołało u niego szybki, posłuszny ruch. - Szybciej - rzuciła, nie odwracając się nawet w jego stronę. Smycz szarpnęła raz jeszcze, a Michał, czując nacisk na szyi, starał się dopasować tempo.

Wyszli na korytarz, pełzał tuż za jej kozakami, które błyszczały w świetle lamp. Czuł, jak jego miejsce jest teraz jasno określone – za nią, u jej stóp, poganiany przez szarpnięcia smyczy.

Wprowadziła go do jednego z pomieszczeń, niemal ciągnąc go a sobą. Gdy weszli, jego ograniczony wzrok nie pozwalał na dostrzeżenie wszystkiego od razu, ale powoli zaczął rozpoznawać otoczenie.

Pokój był duży, przestronny, urządzony w surowym stylu, ale pełen narzędzi, które od razu zdradzały swoje przeznaczenie. Po lewej stronie, tuż przy ścianie, znajdowała się stalowa klatka. Była dość duża, ale na tyle niska, by osoba wewnątrz nie mogła się wyprostować.  W centralnej części pokoju stała solidna ławka do spankingu, obita czarną skórą. Jej powierzchnia mimo że wyściełana, wyglądała na twardą i niewygodną. Na bokach ławki znajdowały się skórzane pasy do przypinania, które czekały na to, by unieruchomić każdego, kto znajdzie się na niej w odpowiedniej pozycji.

Wzdłuż ścian pokoju wisiały różne narzędzia do bicia – pejcze, baty, packi, trzcinki. 

Na końcu pokoju, w centralnym punkcie, znajdował się masywny tron. Wykonany z ciemnego drewna, z obiciem z czerwonego aksamitu, prezentował się jak miejsce władzy. Wysokie oparcie tronu dominowało nad pomieszczeniem, a każdy, kto na nim zasiadał, spoglądał z góry na wszystko, co działo się w pokoju.

Po prawej stronie znajdował się elektryczny wyciąg do podwieszania. Metalowa konstrukcja, której łańcuchy i haki pozwalały na unieruchomienie i podwieszenie osoby w różnych pozycjach.

Lady Fenriss obserwowała jego postawę z chłodnym spokojem. W jednej dłoni trzymała smycz, w drugiej zaś smukłą, błyszczącą szpicrutę, którą używała nie tylko jako narzędzia kary, ale także precyzyjnej korekty.

- Zaczniemy od nauki podstawowych pozycji niewolnika -  powiedziała lodowatym tonem odpinając mu smycz. - Są to pozycje, które będziesz znał na pamięć i wykonywał bezbłędnie. Każda z nich ma swój numer, a ty masz obowiązek reagować na mój rozkaz natychmiast. Zrozumiałeś? 

Michał skinął głową, nie odzywając się. Paulina zamachnęła się w powietrzu szpicrutą, wymuszając pełne skupienie, a potem zaczęła prowadzić go przez kolejne etapy.

- Pozycja numer jeden – klęcznik -  powiedziała Paulina, wskazując miejsce przed sobą.

Michał musiał uklęknąć, ale z precyzyjnie określoną postawą – plecy proste, ręce z tyłu, dłonie skrzyżowane w nadgarstkach. Głowa opuszczona, oczy wbite w podłogę, wyrażając pełne poddanie. Jego pierwsza próba była nieco niepewna, przez co Paulina zareagowała natychmiast. Szpicruta trafiła w bok jego uda, aż zadrżał.

- Prostuj plecy, nie jesteś zwierzęciem, tylko niewolnikiem -  powiedziała zimno, korygując jego błąd. Michał starał się poprawić postawę, czując jak oparła szpicrutę na jego plecach .

- Pozycja numer dwa – pokłon -  kontynuowała Paulina, a w jej głosie brzmiała nuta kontroli.

Michał miał teraz przyjąć głębszą formę uległości – klęcząc, musiał pochylić się do przodu, opierając czoło na podłodze, dłonie wyciągnięte przed sobą w geście całkowitego poddaństwa. Michał, starając się nie popełnić błędu, zgiął się, ale jego ręce były za blisko ciała. 

Szpicruta trafiła w jego ramię. 

- Ręce dalej, całkowite poddanie, nie zatrzymujesz nic dla siebie -  instruowała. Michał rozciągnął ręce, czoło opadło na podłogę.

- Pozycja numer trzy – na baczność - powiedziała Lady Fenriss.

Michał musiał wstać z klęczek i przybrać wojskową postawę. Nogi razem, ręce opuszczone wzdłuż ciała, plecy wyprostowane, głowa lekko uniesiona, wzrok skierowany w dół. Gdy starał się wstać, jego ruch był zbyt niezdarny. Szpicruta znów trafiła go, tym razem w łydkę.

- Wolno ale dokładnie -  rzuciła, korygując jego ruchy. - W tej pozycji masz być gotowy na każdy mój rozkaz, nie pozwalaj sobie na niedokładność.

Michał poprawił postawę, starając się stać równo, z pełnym szacunkiem i oczekiwaniem na dalsze instrukcje.

- Pozycja numer cztery – poddaństwo, -  rozkazała Paulina..

Michał musiał usiąść na piętach, klęcząc, z wyciągniętymi przed siebie rękami i rozłożonymi dłońmi, jakby ofiarowywał siebie. Głowa miała być opuszczona, a jego ciało musiało wyrażać całkowitą uległość. Gdy Michał próbował przyjąć pozycję, jego plecy znów nie były wystarczająco proste. 

Szpicruta przesunęła się po jego kręgosłupie. 

- Wyprostuj się. Poddaństwo to nie oznaka słabości, ale szacunku - poprawiła go.

Michał starał się jak najlepiej przyjąć instrukcje, czując, że każdy najmniejszy błąd zostanie za chwilę skorygowany.

- Pozycja numer pięć – pies -  zakończyła Lady Fenriss.

Była to najniższa forma poddaństwa – Michał musiał zejść na czworaka, dłonie i kolana na ziemi, głowa opuszczona, wzrok wbity w podłogę. Miał być gotów na rozkazy, jak pies, całkowicie podporządkowany. Niepewnie, przyjął pozycję, ale jego dłonie były za daleko od siebie. 

Szpicruta dwa razy trafiła w jego bark, a Lady Fenriss surowo rzuciła: 

- Równo ! Ręce i kolana w jednej linii. 

Michał poprawił ułożenie ciała.

Pozostał w pozycji numer pięć – na czworakach, ręce i kolana ułożone równomiernie, głowa opuszczona, wzrok wbity w podłogę. Czuł napięcie w każdym mięśniu, starając się nie popełnić żadnego błędu, choć serce biło mu szybko, a ciało lekko drżało pod ciężarem oczekiwań.

Lady Fenriss nie odzywała się przez chwilę. Michał usłyszał delikatny szelest sukienki, kiedy podchodziła bliżej, a potem poczuł subtelny dotyk jej dłoni na ramieniu, jakby oceniała jego ułożenie. Nagle  usiadła na jego plecach bokiem, niczym na krześle. Miał wrażenie, ze jest lekka jak piórko. Czuł, jak skórzana sukienka, którą miała na sobie, lekko przylega do jego ciała, gładka i chłodna w dotyku. Jej wysokie kozaki, które wcześniej całował, teraz dotykały jego boku. Zmysłowy, ale zarazem zimny dotyk jej rękawiczek przesuwał się po jego karku, delikatnie, jakby tylko przypominała mu o swojej niepodzielnej władzy.

- Będziemy pracować nad tymi pozycjami - powiedziała spokojnym, chłodnym tonem, jakby to, co mówiła, było jedyną słuszną rzeczywistością. - Każdy błąd będzie karany, aż w końcu nauczysz się. Oczekuje perfekcji.

Jej słowa przenikały przez jego umysł jak ostrze, a myśl o karze natychmiast sprawiła, że starał się jeszcze mocniej. Czuł jej bliskość, jakby kontrolowała każdy jego oddech, każdy mięsień w jego ciele, nie pozwalając na żaden margines błędu. Każdy ruch, każde drgnienie mogło być interpretowane jako sprzeciw – a tego pragnął za wszelką cenę uniknąć.

Wstała, jej skórzana sukienka znów delikatnie zaszeleściła, kiedy wyprostowała się nad Michałem, który wciąż pozostawał w pozycji numer pięć – na czworakach, z głową spuszczoną i całkowicie podporządkowany. Bez słowa, jednym precyzyjnym gestem uniosła szpicrutę, która lśniła w jej dłoni, gotowa do działania.

- Pozycja numer jeden - rozkazała zimnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem.

Michał natychmiast przeszedł do klęcznika – próbował wykonać ruch płynnie, ale wciąż był napięty, zbyt wolny. Paulina natychmiast zauważyła niedoskonałość, a szpicruta błyskawicznie trafiła w jego bok, zostawiając piekący ślad na skórze.

- Zbyt wolno. Mówiłam,  że oczekuję perfekcji -   jej ton był jeszcze bardziej surowy.

Michał czuł, jak adrenalina uderza mu do głowy, ale nie miał czasu na zastanawianie się. 

- Pozycja numer dwa! -  rozkazała Paulina.

Szybko pochylił się w pokłonie, czołem dotykając podłogi, starając się dokładnie odwzorować pozycję. Jednak coś nie było dobrze. Szpicruta znów trafiła w jego ramię, tym razem mocniej, a Paulina, nie dając mu chwili wytchnienia, rzuciła kolejne polecenie.

- Na baczność! Pozycja numer trzy! -  krzyknęła.

Michał wstał, ale wciąż za wolno. Tym razem szpicruta uderzyła w jego penisa. Ból przeszył całe ciało, ale nie miał czasu na reakcję. Tempo zaczęło się zwiększać, Paulina zaczęła losowo przywoływać pozycje.

- Pozycja numer pięć!

Michał natychmiast opadł na czworaka, ale poczuł kolejne uderzenie szpicruty, mocniejsze niż wcześniej. Każdy jego błąd, każde drobne niedociągnięcie było bezwzględnie korygowane. 

- Szybciej! Pozycja numer cztery! Poddaństwo! - Paulina nie zwalniała tempa.

Michał starał się jak mógł, ale z każdą sekundą czuł, jak jego ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Kiedy znów zbyt wolno przysiadł na piętach w pozycji poddaństwa, szpicruta trafiła go w plecy. Paulina  czepiała się każdego, nawet najmniejszego błędu – zgiętych palców, nierównomiernego ułożenia kolan, zbyt wolnych ruchów.

- Jestem rozczarowana twoją niezdarnością - rzuciła, gdy kolejne uderzenie szpicruty trafiło w jego ramię. - Czy to wszystko, na co cię stać?

Michał próbował nadążać, ale tempo stawało się coraz bardziej zawrotne. Fenriss chodziła wokół niego, każąc mu zmieniać pozycje wyrywkowo.

- Pozycja numer dwa! Pozycja numer trzy! Pozycja numer jeden! Pozycja numer cztery!

Każdy błąd był natychmiast korygowany bolesnym uderzeniem. Szpicruta świszczała w powietrzu, a uderzenia stawały się coraz mocniejsze, jakby Paulina testowała jego wytrzymałość. Michał, mimo bólu, starał się wytrzymać, ale każda zmiana pozycji stawała się coraz trudniejsza. Czuł, jak pot spływa mu po czole i plecach, a oddech staje się coraz bardziej nierówny.

Paulina spojrzała na niego z chłodnym, nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Jej oczy były jak stal, w których nie było miejsca na współczucie ani akceptację słabości. Przez moment patrzyła, jakby oceniała jego nieudolność, a potem przerwała ciszę lodowatym tonem:

- Słabo -  powiedziała, jej głos był pozbawiony emocji,. - Jestem bardzo rozczarowana. Myślałam, że bardziej ci zależy... niewolniku.

Każde słowo było jak ostrze, które wbijało się w jego dumę i oddanie. Klęczał tam, wciąż, spocony i zmęczony, czując się mały i bezbronny w jej obliczu. Czuł, jak jego ciało powoli odmawia posłuszeństwa. Był zmęczony, pot ściekał mu po skroniach, a każdy mięsień pulsował od wysiłku i bólu. Uderzenia szpicruty zostawiły na jego skórze piekące ślady, które przy każdym ruchu przypominały o jego niedoskonałości. Oddychał ciężko, próbując złapać oddech, ale ból w klatce piersiowej i ramionach nie dawał mu spokoju. 

Jego wzrok, choć ograniczony przez maskę, wciąż pozwalał mu widzieć stojącą przed nim Paulinę – Lady Fenriss. Każdy szczegół jej postaci sprawiał, że czuł jednocześnie fascynację i przerażenie. Była nieskazitelnie piękna, jej skórzana sukienka lśniła w świetle, a perfekcyjny makijaż tylko potęgował jej zimny, wymagający wizerunek. Wysokie kozaki, które całował, teraz były symbolem jej władzy nad nim, a on – mimo bólu – czuł, jak to go pociąga.

Z jednej strony pragnął spełnić jej oczekiwania, pokazać, że potrafi być godny, że stać go na więcej. Z drugiej strony, czuł się bezradny wobec jej chłodnej perfekcji. Każdy ruch Pauliny, jej ton głosu, kontrola, jaką miała nad każdą sytuacją, przypominały mu, jak daleko jest od spełnienia jej standardów.

Zmęczenie, ból i świadomość jej rozczarowania mieszały się w jego głowie. Czuł wstyd, że nie potrafił sprostać zadaniu, ale również nie mógł oderwać myśli od tego, jak niesamowicie zmysłowa i jednocześnie niedostępna była przed nim ta kobieta. Była piękna, ale w sposób, który nie był osiągalny – bardziej jak idea, której nie można dosięgnąć. Każde jej słowo, każde uderzenie szpicrutą miało w sobie coś, co go jednocześnie upokarzało i fascynowało.

Przez chwilę zastanawiał się, jak daleko może jeszcze zajść. Mimo bólu, mimo zmęczenia – wiedział, że nie jest w stanie się zatrzymać.

Paulina spojrzała na Michała, a na jej twarzy pojawił się ledwie zauważalny uśmieszek, choć oczy pozostawały zimne. Zbliżyła się do niego, szpicruta wciąż spoczywała lekko w jej dłoni.

- Weź się w garść -  rzuciła chłodno - bo resztę sesji spędzisz w klatce.

Michał, choć zmęczony i obolały, poczuł, jak te słowa przebiły się przez jego wycieńczone ciało. Nie chciał, żeby jego wysiłki zostały zepchnięte na margines, a myśl o klatce była czymś, co go zainspirowało do tego, by spróbować jeszcze raz. Zacisnął zęby i skoncentrował się, gotowy, by wykonywać każde kolejne polecenie z jeszcze większym zaangażowaniem.

Paulina wyprostowała się, a jej rozkazy znów zaczęły padać bez chwili wytchnienia:

- Pozycja numer trzy! 

Michał wykonał ruch płynnie, choć zmęczenie było już widoczne. Stanął w pozycji na baczność, plecy proste, ręce wzdłuż ciała, ale Paulina nie była zadowolona. Szpicruta trafiła w jego bok, mocno, naprawdę mocno, a Paulina rzuciła zimnym tonem:

- Nie tak. Twoje ręce są za sztywne.

Michał poprawił postawę, starając się zadowolić ją każdym szczegółem, ale Lady Fenriss, nawet gdy widziała jego starania, nie ustępowała.

- Pozycja numer jeden! 

Michał natychmiast opadł na kolana, ręce założone za plecy, plecy wyprostowane, głowa spuszczona. Wydawało się, że dobrze zapamiętał tę pozycję, ale Paulina, szpicrutą wskazując jego kark, poprawiła go surowo:

- Głowa niżej.

Mimo że wykonywał polecenia z coraz większą precyzją, Paulina znajdowała powody, by go bić. Każdy drobny szczegół, nawet najmniejsza niedoskonałość, była natychmiast karana.

- Pozycja numer cztery! -  krzyknęła, a Michał szybko opadł na pięty, ręce wyciągnięte do przodu, dłonie otwarte w geście całkowitego poddania. 

Lady Fenriss patrzyła na niego przez chwilę, oceniając jego uległość, po czym szpicruta znów trafiła w jego ramię.

- Zbyt wolno. Naprawdę tak ciężko ci to idzie? - powiedziała z nutą sarkazmu w głosie.

Michał, mimo że dawał z siebie wszystko, czuł, że Paulina nigdy nie będzie w pełni zadowolona. Każdy jego wysiłek był szybko neutralizowany jej ostrymi uwagami, a kolejne polecenia spływały na niego jak lawina.

- Pozycja numer pięć !

Opadł na czworaka, tak jak uczyła go wcześniej, ale znów poczuł bolesne uderzenie szpicruty.

- Za szeroko kolana!-  krzyknęła, kopiąc go lekko w nogę, by podkreślić swój rozkaz.

Michał, mimo zmęczenia, poprawił się jak najszybciej, wciąż mając w pamięci jej słowa o klatce. Widział, że bez względu na to, jak dobrze będzie sobie radził, Lady Fenriss i tak zawsze znajdzie coś, co wymaga poprawy. To była jej gra – perfekcyjna kontrola, która nie pozwalała na jakąkolwiek ulgę.

Lady spojrzała na Michała z zimnym, nieprzeniknionym wyrazem twarzy, choć przez chwilę, jakby gdzieś w głębi, pojawił się ledwo zauważalny ślad akceptacji. Jej usta wygięły się w lekkim, surowym uśmiechu.

- Cóż -  powiedziała powoli, przeciągając słowa, jakby zastanawiała się, czy w ogóle warto je wypowiedzieć. - Zaczyna to jakoś wyglądać, ale sporo pracy przed tobą, jeśli naprawdę chcesz być moim niewolnikiem. Chcesz, prawda ?

- Tak Lady Fenriss, pragnę tego - powiedział z pokorą. Czuł ulgę, choć wiedział, że to dopiero początek. Jego ciało było zmęczone, ale każda pochwała, nawet w formie tak chłodnej jak ta, działała na niego motywująco. Poczuł, że może zasłużyć na więcej.

Lady Fenriss podeszła do tronu. Usiadła na nim, jakby to miejsce było stworzone specjalnie dla niej. Jej spojrzenie pozostało chłodne i kontrolujące, a ułożenie ciała pełne królewskiej władzy.

- Do mnie! - rozkazała tonem, który nie dopuszczał żadnych wątpliwości.

Michał, pełen nadziei na to, że zasłużył na pewną ulgę, wstał i zaczął iść w  jej stronę  starając się zachować jak najwięcej godności. Zrobił trzy kroki, zanim usłyszał jej lodowaty głos, który natychmiast zatrzymał go w miejscu.

- Stój! - rzuciła ostro.

Wstała, obcasy jej kozaków odbijały się echem od podłogi, kiedy podeszła do Michała, a szpicruta błysnęła w jej dłoni. Zanim Michał zdążył zareagować, już była przy nim.

- Kto pozwolił ci wstać? - zapytała chłodno.

Bez chwili wahania, uderzyła go kilka razy szpicrutą po plecach i udzie, wymierzając karę za niesubordynację. Michał poczuł piekący ból. Paulina nie czekała długo, uderzyła raz jeszcze, celując w jego bok, tym razem o wiele mocniej.

- Pozycja numer jeden!-  rozkazała, a Michał natychmiast uklęknął, wiedząc, że każdy najmniejszy błąd będzie kosztował go więcej bólu.

Kiedy ponownie znalazł się na kolanach, z rękami założonymi za plecy, Lady Fenriss wymierzyła jeszcze kilka szybkich uderzeń szpicrutą, dokładnie celując w jego penisa, uda i sutki.

- Nigdy nie wstawaj bez mojego rozkazu -  powiedziała, spoglądając na niego z góry, jej spojrzenie było chłodne, a głos pełen władzy.

Nie spuszczając z niego wzroku, podeszła do jednej z gablot w pomieszczeniu. Otworzyła ją bez pośpiechu, spojrzała na zestaw klamer na sutki, połączonych cienkim, metalowym łańcuszkiem, i wybrała je.

Bez słowa wróciła do Michała, który wciąż klęczał przed nią w pozycji numer jeden – z plecami prostymi, rękoma założonymi za plecy i głową opuszczoną. Zanim się zorientował, poczuł na skórze zimny dotyk metalu.  Starał się nie poruszać, ale ból narastał z każdą sekundą, kiedy Paulina precyzyjnie dokręcała klamry, upewniając się, że są odpowiednio ciasne. Zacisnął zęby, wiedząc, że jakikolwiek dźwięk z jego strony tylko pogorszyłby sytuację. Następnie Lady Fenriss przypięła smycz do łańcuszka łączącego klamry, delikatnie szarpiąc nim, aby upewnić się, że jest odpowiednio napięty.

- Za mną -  rozkazała chłodno, nie odwracając się w jego stronę, kiedy zaczęła przed siebie.

Michał, na kolanach, posłusznie ruszył za nią. Każdy ruch powodował ciągłe napięcie na łańcuszku, które przemieszczało się w rytm jej kroków. Kiedy Paulina pociągała lekko smycz, ból w sutkach nasilał się, a Michałowi trudno było zachować równowagę. Lady szła pewnym krokiem przed nim tak poruszając smyczą aby była zawsze napięta.

Jej wysokie kozaki stukotały o podłogę, każdy krok wyznaczał rytm jego posłuszeństwa. Michał, podążając za nią, widział tylko plecy i pośladki Lady Fenriss oraz falującą smycz, która na każdym kroku przypominała mu o jego uległości. Każde szarpnięcie smyczy powodowało, że ból w sutkach wzmagał się, zmuszając go do jeszcze większej koncentracji.

Czuł, jak każdy ruch staje się coraz trudniejszy. Jego  nadwaga sprawiała, że poruszanie się na kolanach stawało się prawdziwym wyzwaniem. Z każdym krokiem czuł, jak kolana zaczynają pulsować bólem od kontaktu z twardą podłogą, a napięcie na klamrach wywoływało kolejne fale piekącego dyskomfortu. 

Jednak zacisnął zęby, próbując zignorować ból i zmęczenie. Wiedział, że każdy nieostrożny ruch, każde nieodpowiednie zachowanie mogłoby ponownie rozzłościć Paulinę, a to oznaczałoby dalsze kary. A na to nie mógł już sobie pozwolić.

Starał się być perfekcyjnie posłuszny – jego kroki na kolanach były ostrożne, ruchy płynne, a oddech równomierny, mimo że serce waliło mu w piersi. Smycz pozostawała naciągnięta, a każdy lekki ruch Pauliny powodował, że musiał dostosować się do jej tempa, nie pozwalając sobie na żadne potknięcia.

Idąc na kolanach za Fenriss próbował odwrócić swoje myśli od bólu i zmęczenia. Patrzył na jej sylwetkę, na sposób, w jaki jej skórzana sukienka opinała idealnie proporcjonalne ciało. Była nieskazitelnie piękna, a jej zimna, nieugięta postawa dodawała jej tylko jeszcze więcej uroku. 

Jednak mimo tych myśli, które mogłyby go zachwycić, dominowała w nim inna – ale ona jest wredna. Uśmiechnął się do siebie w duchu, niemal rozbawiony tym, jak o ironio, ta cecha, która mogłaby go zrażać, pociągała go najbardziej. Jej chłodna kontrola, surowość, brak litości – to wszystko było dla niego fascynujące. Pomimo bólu, który czuł z każdym szarpnięciem łańcuszka i wycieńczenia od poruszania się na kolanach, Michał nie mógł zaprzeczyć, że to właśnie ta jej władczość go przyciągała.

Wszystko to – ból, uległość, dyscyplina – podobało mu się na swój własny sposób.

Paulina nagle odwróciła się, teraz idąc tyłem, jej zimny wzrok cały czas spoczywał na Michale. Smycz w jej dłoni była lekko napięta, a każde szarpnięcie przypominało mu o jego pełnym podporządkowaniu. Szła prowadząc go i pilnując, by nie pozwolił sobie na choćby chwilę rozluźnienia.

Od czasu do czasu, bez ostrzeżenia, unosiła szpicrutę i wymierzała szybkie uderzenia – raz w ramię, innym razem w plecy, sprawdzając jego wytrzymałość. Michał, z głową opuszczoną i pełnym skupieniem, starał się utrzymać równe tempo. Każde uderzenie przeszywało go bólem, ale równocześnie zmuszało do jeszcze większej koncentracji.

- Znowu słabo, bardzo słabo.... -  Paulina spojrzała na Michała z widocznym chłodem, po czym zdecydowanym ruchem odpięła smycz od łańcuszka, który wciąż łączył klamry na jego sutkach. Ból, choć lżejszy, nie znikał, przypominając mu o ciągłej kontroli, którą nad nim sprawowała.

- Sprawdzimy teraz, czy pamiętasz pozycje -  powiedziała ostrym, bezwzględnym tonem, który przeszył ciszę w pokoju.

Michał czuł, jak serce zaczyna bić szybciej. Wiedział, że teraz nie ma miejsca na najmniejszy błąd. Paulina uniosła szpicrutę, gotowa do egzekwowania dyscypliny. Jej głos wypełnił pomieszczenie:

- Pozycja numer trzy!

Szybko przeszedł do pozycji stojącej, prostując plecy, ręce wzdłuż ciała, wzrok opuszczony. Zrobił to płynnie, starając się sprostać jej oczekiwaniom.

- Pozycja numer jeden !

Opadł na kolana  z głębokim westchnieniem,  ręce założone za plecy, głowa opuszczona – idealnie zgodnie z nauką. Jego ciało było napięte, gotowe na kolejne rozkazy.

Pozycja numer dwa! Pokłon!

Zgiął się do przodu, opierając czoło o podłogę, ręce wyciągnięte przed sobą w geście całkowitego poddania. Każdy ruch był starannie przemyślany, a Michał starał się nie popełnić błędu. Czuł, że idzie mu dobrze. I przez jakiś czas nawet szło.

Nagle jednak...

- Pozycja numer cztery! - krzyknęła Lady.

Zbyt skupiony na poprzednich rozkazach, pomylił się. Zamiast przyjąć pozycję poddaństwa, ponownie przybrał pozycję na baczność, myśląc, że to właśnie rozkazano. Chwila ciszy, która nastąpiła, była przerażająca.

Paulina spojrzała na niego z lodowatym wyrazem twarzy. Powoli, niemal z wyrafinowaną precyzją, uniosła szpicrutę.... Przez dłuższą chwilę milczała, jakby rozważając jego nieudolność, po czym podeszła bliżej.

- To nie była zwykła pomyłka. To był brak posłuszeństwa bo nie wierzę, że nie jesteś w stanie zapamiętać pięciu pozycji. Czy sądzisz, że możesz wybierać, kiedy spełniasz moje rozkazy, a kiedy nie? - Jej głos przeszedł w niebezpieczny szept, który odbijał się echem w jego głowie.

Michał natychmiast zareagował. 

- Przepraszam, Lady... To był naprawdę błąd... nie chciałem...

Paulina zignorowała jego słowa, patrząc na niego jak na kogoś, kto właśnie zrujnował jej zaufanie. Zimny, pełen dezaprobaty uśmiech pojawił się na jej twarzy. 

- Przeprosiny niczego nie zmienią. Nie chodzi o to, że popełniłeś błąd. Chodzi o to, że pokazałeś mi brak szacunku i posłuszeństwa. A za to jest kara.

Każde jej słowo wbijało się w jego świadomość jak szpilka. Michał, zmieszany, próbował jeszcze raz: - Lady, naprawdę... to nie było zamierzone...

Paulina przerwała mu ostrym, kategorycznym gestem. 

- Nie interesuje mnie, co było zamierzone, a co nie. Niewolnik ma słuchać. A ty tego nie zrobiłeś. Jej głos był pełen chłodnej satysfakcji, jakby już miała w głowie plan, jak go ukarać. 

Spojrzała na Michała z lodowatym uśmiechem. Przez chwilę czekała, pozwalając, aby napięcie wzrosło. Potem bez słowa podeszła do jednej z szafek, otworzyła ją i wyjęła monetę – 1 euro.

- Wstań i podejdź do ściany - powiedziała chłodno.

Podniósł się z trudem, nadal czując piekący ból po poprzednich uderzeniach. Kiedy znalazł się przy ścianie, Paulina podeszła bliżej, unosząc monetę do jego twarzy.

- Oprzyj się nosem o ścianę i przytrzymaj tę monetę – tak, aby znajdowała się między twoim nosem a ścianą - rozkazała.

Powoli zbliżył twarz do chłodnej powierzchni. Starał się ustawić tak, by moneta nie spadła, mocno opierając się nosem o ścianę, napinając wszystkie mięśnie szyi i ramion. Jego oddech był powolny, uważny, by przypadkiem nie poruszyć głową za mocno i nie pozwolić monecie upaść.

Paulina stanęła obok niego, przyglądając się, jak walczy o utrzymanie równowagi. 

- Nie ruszaj się ani na milimetr, bo jeśli moneta upadnie... kara będzie znacznie gorsza - wyszeptała mu złowrogo  do ucha, jej głos przeszywał go jak chłodny nóż.

Bez pośpiechu podeszła do ściany, na której wisiały różne narzędzia dyscypliny. Jej wybór padł na flogger, którego rzemienie były delikatnie szorstkie i wystarczająco giętkie - mogły sprawić ból, zależnie od intensywności uderzeń. 

Stanęła za nim i przez moment bawiła się rzemieniami, smyrając nimi po jego plecach i pośladkach. Czuł, jak końcówki rzemieni dotykały jego skóry, wywołując lekki dreszcz. 

Następnie Paulina zaczęła lekko uderzać, najpierw powoli, z wyczuciem. Rzemienie delikatnie obijały się o jego pośladki, ledwie wywołując ból. Z każdym kolejnym uderzeniem Michał starał się utrzymać monetę na swoim miejscu, walcząc, by jego ciało nie poruszyło się ani o milimetr.

Po chwili zaczęła zwiększać siłę uderzeń, choć wciąż nie była to pełna moc. Flogger coraz szybciej i pewniej uderzał o jego skórę. Ból był wyraźny, ale do wytrzymania. Michał, choć czuł pulsujące uderzenia, które coraz bardziej piekły, wiedział, że musi pozostać nieruchomy. Każde jego drgnięcie mogło doprowadzić do tego, że moneta spadnie, a Paulina wyraźnie dała mu do zrozumienia, że to oznaczałoby większe kłopoty.

Paulina przerwała bicie  i podeszła bliżej. Delikatnie dotknęła jego pośladków.

- Czuję, nawet przez rękawiczkę, że są już przyjemnie ciepłe -  powiedziała z satysfakcją, klepiąc go a jej głos był nasycony chłodną aprobatą. - Czas zatem na prawdziwą karę.

Bez pośpiechu odeszła na bok, sięgając po jedną z wielu trzcinek. Cienka i  elastyczna  była idealnym narzędziem do zadawania precyzyjnego bólu. Wróciła do Michała, który wciąż stał przy ścianie, starając się nie poruszyć, by nie strącić monety.

- Licz -  powiedziała.

Pierwsze uderzenie spadło bez ostrzeżenia, rozcinając powietrze z głośnym świstem. Trzcinka uderzyła  prosto w pośladki, a ból natychmiast przeszył jego ciało. Było to zupełnie inne doświadczenie niż wcześniejsze uderzenia floggerem. Ból był ostry, jak pieczenie, które rozchodziło się falami.

- Jeden! -  zawołał Michał, zaciskając zęby.

Paulina nie zwlekała. Drugie uderzenie było równie bolesne, równo wycelowane w to samo miejsce, jakby chciała spotęgować odczucie bólu.

- Dwa - wydusił Michał, starając się zachować spokój.

Trzecie i czwarte uderzenia były precyzyjne i coraz bardziej rozpalające jego skórę. Mimo bólu, Michał starał się liczyć głośno i wyraźnie, choć jego oddech stał się cięższy.

- Trzy... cztery -  zdołał wypowiedzieć.

Piąte uderzenie spadło z taką samą precyzją, wywołując intensywną falę bólu, ale Michał zacisnął zęby, nie pozwalając sobie na jakąkolwiek reakcję, która mogłaby zdenerwować Paulinę.

- Pięć! - powiedział głośno, czując, jak jego pośladki pulsują od uderzeń, a skóra zaczyna płonąć. Ból był ostry, ale jeszcze do zniesienia.

Szóste uderzenie trzcinki spadło niespodziewanie z większą siłą, przeszywając ciało Michała ostrym, palącym bólem. Było znacznie mocniejsze niż poprzednie, aż podskoczył, nie mogąc kontrolować reakcji swojego ciała. W tym momencie poczuł, jak moneta, którą trzymał nosem przy ścianie, oderwała się i z cichym dźwiękiem upadła na podłogę.

Cisza, która nastąpiła po tym, była niemal ogłuszająca. Michał nie odważył się spojrzeć na Paulinę, ale czuł jej zimne spojrzenie na sobie.

- Podnieś to natychmiast i wracaj na pozycję -  powiedziała sucho, bez śladu współczucia w głosie.

Drżąc, pośpiesznie sięgnął po monetę, która leżała na podłodze, i z powrotem umieścił ją między nosem a ścianą, starając się jak najlepiej utrzymać ją w miejscu. 

- Zaczynamy od nowa -  oznajmiła  chłodno.

Znowu usłyszał świst trzcinki w powietrzu a ból powrócił, jeszcze mocniejszy niż za poprzednim razem.

Paulina wymierzała kolejne uderzenia, a Michał robił, co mógł, aby utrzymać monetę przy ścianie. Za każdym razem, gdy trzcinka spadała na jego pośladki, ból przeszywał jego ciało. Ostre uderzenia sprawiały, że nogi zaczynały mu drżeć. Mimo to,  starał się trzymać głowę w miejscu, opierając się nosem o ścianę, by moneta nie spadła.

Pierwsze kilka uderzeń wytrzymywał zaciskając zęby i licząc kolejne raz za razem. Jednak za każdym razem, mniej więcej przy piątym czy szóstym uderzeniu, jego ciało nie wytrzymywało – mięśnie zbyt mocno reagowały na ból, a moneta nieuchronnie spadała na podłogę. 

Kiedy to się działo, Paulina spoglądała na niego z wyraźną pogardą. Nie kryła złośliwości w swoim głosie, gdy mówiła: 

- Cóż nie wiedziałam, że jesteś taki słaby -  Jej ton był przepełniony drwiną. - Naprawdę to wszystko, na co cię stać? Tylko pięć uderzeń? -  szydziła, podczas gdy Michał w milczeniu, z zażenowaniem podnosił monetę z podłogi, by wrócić do pozycji przy ścianie.

- Za każdym razem to samo. Czy naprawdę musimy ciągle zaczynać od nowa? Myślałam, że już się czegoś nauczyłeś - kontynuowała, gdy znowu opierał monetę o ścianę i ustawiał się w wyznaczonej pozycji.

Każde jej słowo było dla niego jak dodatkowe uderzenie. Każda porażka była momentem, w którym Paulina z łatwością zmieniała fizyczny ból w psychiczne upokorzenie. Kiedy moneta znowu upadała, Paulina zaśmiała się cicho i szyderczo: 

- Nie myślałam, że będzie to dla ciebie takie wyzwanie... Wracaj na pozycję.

Znowu musiał zaczynać od nowa, a każde jej słowo wbijało się w jego świadomość jak sztylet. Wiedział, że musi zrobić wszystko, by spełnić jej oczekiwania, ale za każdym razem, gdy moneta spadała, Paulina znajdowała nowe sposoby, by go upokorzyć.

- Jakie to żałosne -  mówiła, kiedy moneta spadła po raz kolejny. - Zaczynam wątpić, czy masz w sobie cokolwiek, co zasługuje na miano mojego niewolnika.

Michał czuł, jak jego ciało powoli odmawiało posłuszeństwa. Każde kolejne uderzenie trzcinki było bardziej bolesne, a każda próba utrzymania monety na miejscu kończyła się porażką. Po raz kolejny moneta spadła na podłogę, a Paulina nie kryła swojej pogardy. Jej złośliwe komentarze wbijały się w jego świadomość niczym kolejne uderzenia, aż w końcu coś w nim pękło.

Pod maską, którą Paulina nałożyła na jego twarz, Michał poczuł, jak łzy zaczynają mu napływać do oczu. Próbował je powstrzymać, ale emocje, upokorzenie, ból i frustracja były zbyt silne. Łzy zaczęły powoli spływać po jego policzkach. Zaczął pociągać nosem.

- Już płaczesz ? -  zapytała chłodnym, niemal znudzonym tonem. 

- Czy myślisz, że łzy cokolwiek tu zmienią? Że sprawią, że cię oszczędzę?

Michał starał się zapanować nad sobą, ale łzy napływały coraz szybciej, przeszkadzając mu w oddychaniu. Wiedział, że nie ma wyjścia, że nie może tego ukryć.

Paulina zbliżyła się do niego, a jej głos stał się jeszcze bardziej surowy. 

- Łzy nic ci nie pomogą. Tylko udowadniasz swoją słabość. Wracaj na pozycję. Natychmiast!

Drżący i upokorzony, posłusznie sięgnął po monetę, podnosząc ją z podłogi. Z całych sił próbował zapanować nad oddechem, by nie pociągać więcej nosem, ale było to niemal niemożliwe. Oparł się znowu  o ścianę, trzymając monetę między nim a zimną powierzchnią, podczas gdy łzy nadal spływały cicho pod maską. Skoncentrował się na tym, by utrzymać monetę na swoim miejscu, mimo że czuł, jak jego ciało drży od zmęczenia, a myśli były pełne beznadziei.

Paulina, widząc jego wewnętrzną walkę, patrzyła na niego z mieszanką chłodnej obojętności i satysfakcji. Dla niej był teraz całkowicie złamany, ale to nie oznaczało, że skończyła.

W końcu zdołał utrzymać monetę przy ścianie przez całe dziesięć uderzeń trzcinką. Jego ciało było wyczerpane, pośladki pulsowały bólem, a łzy nadal skapywały spod maski. Ale mimo to, udało mu się – moneta pozostała na miejscu, a Paulina w końcu zatrzymała rękę z trzcinką.

Kiedy wszystko ucichło, usłyszał dźwięk kroków. Powoli podeszła do niego. Uśmiechnęła się z widoczną satysfakcją, choć jej twarz wciąż zachowywała chłodny wyraz.

- Podziękuj mi teraz - powiedziała stanowczo.

Michał, bez cienia oporu, opadł na kolana i odsunął się od ściany. Jego wzrok, choć ograniczony przez maskę, wpatrywał się w wysokie kozaki Pauliny. Zbliżył się, pełen uległości, i zaczął całować ich błyszczącą powierzchnię, poczynając od czubków, a potem przesuwając usta wzdłuż jej obcasów.

- Dziękuję Lady Fenriss.

Paulina spojrzała na niego z chłodnym uśmiechem, pozwoliła mu na to przez chwilę, ale jej głos przerwał ciszę.

- Nie omijaj żadnego miejsca -  ostrzegła  - Bo wrócisz zaraz pod ścianę, a tym razem nie będziesz miał tak łatwo.

Michał, słysząc jej ostrzeżenie, poczuł, jak przez jego ciało przechodzi dreszcz. Każdy ruch musiał być dokładny. Pochylił się bardziej, jego usta przesunęły się po gładkiej powierzchni skórzanego buta, starając się, aby każdy fragment został dokładnie ucałowany. 

Przesuwał się powoli od czubka buta w stronę obcasa, jego usta dotykały powierzchni z równą uwagą, dbając, aby żadna część nie została pominięta. Następnie powoli przeszedł na drugi but, powtarzając czynność – starannie, niemal rytualnie, jakby każdy pocałunek miał być formą zadośćuczynienia za wcześniejsze błędy.

Paulina stała nieruchomo, patrząc na niego z wyraźną satysfakcją, gotowa w każdej chwili przypomnieć mu o jego miejscu. 

Leżał na zimnej podłodze, jego było ciało zmęczone i wyczerpane. Czuł, jak jego serce przyspiesza, kiedy gdy pewnym momencie oparła nogę na jego głowie, przyciskając ją delikatnie do ziemi. 

- Widzisz, jeśli chcesz, potrafisz być dobrym niewolnikiem -  powiedziała spokojnie, ale z nutą wyrafinowanej satysfakcji w głosie. Michał poczuł, jak jej słowa przenikają go, każda sylaba wbijała się w jego świadomość. - Chociaż czeka cię jeszcze bardzo dużo wysiłku. I bólu. O tak, zwłaszcza bólu.

Choć wyczerpany, czuł mieszankę fascynacji i strachu. Był pod całkowitą kontrolą Fenriss, jej dominacja była absolutna, a jego uległość niepodważalna.

- Jesteś gotowy starać się dla mnie? - zapytała chłodno, patrząc na niego z góry, jakby była pewna odpowiedzi, którą miała usłyszeć.

Michał, ledwo mogąc wyrazić myśli, wyszeptał, prawie nie słysząc własnego głosu: 

- Tak, Lady. Jestem gotowy. Będę się starać... dla Pani. Tylko dla Pani.

W tym momencie Michał zdał sobie sprawę, że jest gotowy na naprawdę wiele dla Pauliny. Leżąc tam, z jej butem opartym na jego głowie, czuł, jak każdy aspekt jego dotychczasowego życia blaknie w porównaniu do tej chwili. Jego ciało było wyczerpane, a umysł zmieszany, ale świadomość jej dominacji nad nim wypełniała go poczuciem celu, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył.

Gotowość, by sprostać jej wymaganiom, by oddać się w pełni i bez oporu, z każdym kolejnym jej słowem stawała się silniejsza. Pomimo bólu, upokorzenia i ciągłej walki z własnymi słabościami, czuł, że to wszystko jest niczym w porównaniu do tego, co jeszcze mógłby dla niej zrobić. W tym momencie, leżąc u jej stóp, Michał zrozumiał, że był gotów poświęcić jeszcze więcej, byleby tylko zyskać jej aprobatę i spełnić jej oczekiwania.

Z każdym uderzeniem swojego serca, czuł, że to właśnie ona była tą osobą, dla której był gotów przekroczyć swoje granice, oddać się w pełni – bez względu na koszty.

- Pozycja numer 1! – ostry głos Pauliny wyrwał Michała z zamyślenia. Jej ton znów nie zostawiał miejsca na wahanie ani pomyłkę. Michał natychmiast podniósł się na kolana, ręce skrzyżowane za plecami, głowa opuszczona, tak jak to wcześniej ćwiczył. Czuł, jak jego serce przyspiesza, wiedząc, że każdy błąd będzie surowo ukarany.

Paulina, stojąc nad nim, spojrzała na jego ciało z zimnym wyrazem twarzy. 

- Pozycja numer 2! – poleciła, a Michał szybko zmienił pozycję, klękając jeszcze niżej, z głową dotykającą podłogi.

Jej głos, ostry i bezlitosny, wypełniał przestrzeń w pomieszczeniu, a Michał walczył, by utrzymać perfekcję w każdym ruchu. Wiedział, że każde najmniejsze potknięcie skończy się kolejną karą. 

- Pozycja numer 3! – wykrzyczała, obserwując, jak Michał szybko przechodzi do pozycji stojącej, wyprostowany jak struna, z oczami wpatrzonymi w podłogę. Każdy ruch musiał być idealny, a jej chłodne spojrzenie nie pozostawiało mu wątpliwości, że nie ma miejsca na litość.

Paulina kontynuowała, wydając kolejne komendy, a Michał zmieniał pozycje zgodnie z jej wymaganiami. 

- Numer 4! Numer 5! – jej głos coraz bardziej naciskał, a on starał się nie zawieść.

Paulina spojrzała z cieniem satysfakcji w oczach, gdy zobaczyła, jak posłusznie wykonuje jej rozkazy. - Dobrze, widzisz? Jak chcesz, to potrafisz -  powiedziała chłodnym, ale wyraźnie zadowolonym tonem. 

- Za mną, na czworaka -  dodała, wskazując mu kierunek, a Michał, choć wyczerpany, posłusznie ruszył za nią, idąc po podłodze. Zbliżali się do fotela, a jego wzrok powoli zaczął dostrzegać szczegóły.

Fotel był niepozorny, ale to, co go wyróżniało, zjeżyło Michałowi włosy na karku. Jego powierzchnia była pokryta setkami małych, wystających kolców – przypominających gwoździe. Skórzane pasy przymocowane do poręczy i oparcia jasno sugerowały, że nie jest to zwykły fotel, ale narzędzie tortur.

Paulina stanęła obok, patrząc na Michała zimnym wzrokiem. 

- Siadaj! – rozkazała ostrym głosem, bez cienia wahania.

Spojrzał na nią, a potem na fotel. Zrozumiał, że nie ma wyboru. Wiedział, że nieposłuszeństwo spotkałoby się z jeszcze surowszą karą. Powoli podszedł bliżej, wpatrując się w ostre kolce wystające z siedziska.

Zacisnął zęby i delikatnie usiadł, starając się nie opierać całym ciężarem ciała. Gdy tylko jego obolała skóra pośladków zetknęła się z kolcami, poczuł ból. Każdy z tych małych, metalowych gwoździ wbijał się w jego ciało i chociaż nie przebijał skóry powodował palący, pulsujący dyskomfort. 

Paulina obserwowała go z wyraźną satysfakcją, czekając, aż usiądzie w pełni. 

- No dalej. Usiądź porządnie. Równo ! Rozgość się. Nie próbuj mnie oszukać.

Podeszła bliżej patrząc na Michała, który z trudem utrzymywał się na kolczastym fotelu, każdy ruch wywoływał palący ból, jakby kolce wbijały się jeszcze głębiej w jego ciało. Nagle poczuł jej bliskość, gdy usiadła bokiem na jego kolanach a dotyk miękkiej skóry skórzanej sukienki dodatkowo podkreślał różnicę między jej elegancją a jego nagością.

Poczuł subtelny, ale intensywny zapach jej perfum – zapach luksusu, który od razu przyciągał uwagę. Był delikatnie kwiatowy, z nutą piżma, podkreślając jej zmysłowość i dominację. Jej nogi były blisko, opierała się lekko, a to dodatkowe obciążenie zwiększało nacisk na jego pośladki, które coraz bardziej wbijały się w ostre kolce fotela. Ból stawał się nie do zniesienia, ale musiał to wytrzymać, nie mógł zawieść. Zaczął wydawać z siebie ciche jęki.

Paulina, siedząc na nim uniosła dłoń i zaczęła delikatnie gładzić jego maskę, prawie czule. Jej dotyk, choć odizolowany przez skore maski, wydawał się intymny, niemal hipnotyzujący.

- Udowodnisz mi teraz swoje oddanie ? – zapytała, jej głos był ciepły, niemal pieszczotliwy, ale w tej miękkości kryło się coś niebezpiecznego. Czuł jej kontrolę, a jej bliskość mieszała się z narastającym bólem, który musiał znieść, by sprostać jej oczekiwaniom.

Z trudem opanowywał ból, który przeszywał jego ciało od ostrych kolców, wbijających się w skórę z każdą sekundą. Jej bliskość była zarazem fascynująca i bolesna – zapach jej perfum, dotyk jej dłoni na jego masce, delikatne muśnięcia, a zarazem świadomość, że każdy ruch pogarszał jego cierpienie.

- Tak, Lady Fenriss -  powiedział z wyczuwalnym drżeniem w głosie, które nie wynikało jedynie z bólu, ale i z pełnej uległości. - Zrobię wszystko dla Pani.

Paulina uśmiechnęła się z wyraźnym zadowoleniem. Jej dłoń, nadal delikatnie głaszcząca maskę, przesunęła się na jego ramię. 

- Dobrze, niewolniku - odpowiedziała niemal z satysfakcją w głosie. - Takiej odpowiedzi właśnie oczekiwałam.

Powoli wstała z jego kolan, a Michał odetchnął, czując chwilową ulgę od ciężaru jej ciała. Nagle, ku jego zaskoczeniu, Paulina pociągnęła za dźwignię znajdującą się z boku fotela. Z cichym kliknięciem mechanizm zadziałał, a kolce, które wbijały się w jego ciało, powoli schowały się w siedzisku.

Ulga była natychmiastowa. Michał poczuł, jak ból ustępuje, choć ciało nadal pulsowało od wcześniejszych cierpień. Z wdzięcznością, wciąż zszokowany, wyszeptał: - Dziękuję, Lady Fenriss.

Paulina, nie odpowiadając, spojrzała na niego z chłodnym uśmiechem. Chwilę później sięgnęła po skórzane pasy przymocowane do fotela. Z niezwykłą precyzją i bez pośpiechu zaczęła przypinać go. Najpierw jego nadgarstki zostały unieruchomione przy poręczach fotela, a następnie jego kostki. Pasy były ciasne.

Kiedy Michał był całkowicie unieruchomiony, nachyliła się nad nim, jej twarz tuż nad jego, a głos stał się cichy, niemal intymny: - Niewolniku, jesteś gotowy na więcej?

Podeszła do ściany, jej kroki były spokojne, pełne pewności siebie. Po chwili wróciła, pchając przed sobą niewielki stolik na kółkach. Na blacie stała elegancka, metalowa skrzynka, której zawartość natychmiast przyciągnęła uwagę Michała. W środku leżał violet wand – urządzenie, którego charakterystyczny zestaw końcówek wyglądał jednocześnie fascynująco i niepokojąco.

Paulina spojrzała na swoją ofiarę, a jej usta wygięły się w złośliwym uśmiechu. 
- Czy wiesz, co to jest?-  zapytała.

Unieruchomiony w fotelu, poczuł jak jego serce przyspiesza. Znał to urządzenie, widział je na filmach femdom, wiedział, do czego służy, a świadomość, że jest w pełni zdany na łaskę Pauliny, sprawiła, że ból i niepokój zaczęły się mieszać z fascynacją.

- Tak, Lady -  odpowiedział drżącym głosem, próbując zachować spokój, mimo narastającego napięcia. - Wiem, co to jest.

Paulina uśmiechnęła się szerzej, widząc jego reakcję. 
- Świetnie - powiedziała, otwierając skrzynkę i powoli wyjmując violet wand. - Część teoretyczną zatem odpuścimy sobie a sprawdzimy, jak dobrze sobie poradzisz z praktyką.

Spojrzała na Michała, jej oczy błyszczały zimną satysfakcją, kiedy wybrała pierwszą końcówkę – szklaną elektrodę, która wyglądała jak delikatna, fioletowo-błyszcząca różdżka. 

Przypięty pasami  obserwował, jak Fenriss wkłada elektrodę do urządzenia, przekręcając ją z wprawą. Każdy jej ruch był dokładny, jakby przeprowadzała precyzyjną operację. Następnie podeszła do urządzenia, które stało na stoliku, i powoli, z wyraźną rozkoszą, zaczęła ustawiać moc. Delikatne kliknięcia regulatora mocy rozbrzmiewały w ciszy, aż wybrała odpowiedni poziom. Na jej twarzy  pojawił się lekki, chłodny uśmiech, kiedy fioletowa elektroda zaczęła emitować subtelne, elektryczne trzaski.

- Zaczniemy delikatnie -  powiedziała z  zadowoleniem.

Zbliżyła końcówkę urządzenia do ciała Michała, który zaczął oddychać szybciej. Najpierw przyłożyła ją do jego ramienia – zaledwie kilka milimetrów od skóry, a fioletowe wyładowania natychmiast zaczęły iskrzyć. Michał poczuł delikatne, ale jednocześnie intensywne mrowienie, jakby tysiące małych igieł przebiegały po jego ciele. Ból i przyjemność splatały się w jedno, tworząc falę szoku, która przechodziła przez jego mięśnie.

- Boli ? -  zapytała Paulina, przytrzymując końcówkę w jednym miejscu na tyle długo, by elektryczne impulsy wzmocniły odczucie. 

Michał skrzywił się z bólu, ale nie śmiał okazać większej reakcji, wiedząc, że Paulina obserwuje każdy jego ruch. Przygryzł wargi i odpowiedział z lekkim drżeniem w głosie: 
- Jest... intensywnie, Lady.

- Bardzo dobrze -  odpowiedziała Paulina, przesuwając urządzenie po jego ciele, zbliżając je teraz do klatki piersiowej, gdzie mrowienie stało się silniejsze. 

Z wyraźną satysfakcją na twarzy, przekręciła pokrętło  zwiększając moc. Subtelne trzaski fioletowych wyładowań stały się bardziej intensywne, a ich dźwięk rozbrzmiewał w pomieszczeniu z elektryzującą siłą. Na jej ustach pojawił się uśmiech, który jedynie podkreślał zimną rozkosz, jaką czerpała z zadawania mu bólu.

Michał drgnął, kiedy poczuł pierwsze silniejsze wyładowanie. Każdy dotyk elektrody na jego skórze był teraz bardziej bolesny. Paulina przesuwała urządzenie po jego ciele, zbliżając je do najbardziej wrażliwych miejsc –  klatki piersiowej, sutków a potem powoli w stronę brzucha. Fioletowe iskry przeskakiwały między elektrodą a jego ciałem, powodując intensywny, piekący ból, który zmuszał go  do odruchowego napięcia.
Paulina obserwowała jego reakcje z sadystyczną przyjemnością a jej uśmiech stawał się coraz bardziej złowieszczy, gdy widziała, jak  zmaga się z bólem. Przesuwała violet wand powoli, z rozmysłem, zostawiając urządzenie na dłuższą chwilę w różnych miejscach, jakby testując jego wytrzymałość. Fioletowe wyładowania migały na jego skórze, zostawiając za sobą mrowienie, które z każdym ruchem stawało się coraz bardziej bolesne.

Michał  zaciskał zęby, aby powstrzymać jęk. Paulina  to zauważyła i, bez cienia współczucia, przesunęła elektrodę w stronę jego jąder, wiedząc, że to miejsce będzie jeszcze bardziej wrażliwe na wyładowania. Każdy ruch różdżki przynosił nową falę bólu, a Paulina wydawała się czerpać nieopisaną radość z zadawania mu go.

Z satysfakcją na twarzy wyłączyła urządzenie i bez pośpiechu zaczęła zmieniać końcówkę. Tym razem wybrała bardziej agresywną – metalową, zakończoną kilkoma ostrymi wypustkami, które były zaprojektowane do przekazywania bardziej skoncentrowanych, bolesnych wyładowań. Jej chłodny, sadystyczny uśmiech poszerzył się.

- Teraz poczujesz coś... zupełnie innego -  powiedziała, patrząc na Michała, który obserwował każdy jej ruch, wiedząc, że czeka go coś znacznie gorszego. Włączyła urządzenie, a dźwięk trzaskających wyładowań był teraz znacznie bardziej intensywny. Metalowe końcówki zaczęły iskrzyć, emanując energią, która niosła ze sobą złowieszczą obietnicę bardziej bezpośredniego, przenikliwego bólu.

Paulina zbliżyła urządzenie do jego skóry. Gdy tylko końcówka dotknęła jego ciała, Michał natychmiast poczuł różnicę. Ból był znacznie bardziej  ostry i przenikliwy. Wyładowania przeskakiwały z wypustek na jego skórę jak małe, piekące igły, które wbijały się w ciało, przesyłając fale mrowienia, które szybko przekształcały się w nieznośne ukłucia. Każdy kontakt końcówki z ciałem Michała wywoływał nową falę bólu, o wiele bardziej intensywną niż wcześniej.

Paulina z satysfakcją obserwowała jego reakcję. 
- Ból jest inny, prawda? -  zapytała chłodno, ale z ciekawością,  przytrzymując elektrodę na jego ramieniu dłużej, żeby w pełni poczuł moc nowego narzędzia. Michał czuł, jak każdy nerw w jego ciele reaguje na wyładowania. Zaciskał zęby, próbując powstrzymać krzyk, ale ból przenikał tak głęboko, sprawiając, że całe jego ciało drżało od intensywności.

- Musisz wytrzymać -  dodała  z nutą sadystycznej rozkoszy, przesuwając końcówkę wzdłuż jego klatki piersiowej, w stronę bardziej wrażliwych miejsc. Metalowe wypustki rozchodziły się po jego ciele niczym ogień, przenosząc wyładowania, które były tak intensywne, że każdy dotyk wywoływał niemal natychmiastową reakcję. Michał próbował oddychać spokojnie, ale ból był zbyt wielki, a wyładowania zbyt intensywne.

- Cierpienie jest nieodłącznym elementem oddania -  szepnęła, zbliżając końcówkę do jego sutków, gdzie ból był szczególnie dotkliwy. Michał czuł, jak jego mięśnie napinają się mimowolnie, a każdy impuls przynosił nową falę mrowienia, która przeszywała go na wskroś.

Paulina sięgnęła po kolejną końcówkę do urządzenia – tym razem wybór padł na metalową elektrodę z jedną ostrą wypustką, koncentrującą w sobie całą energię .Wyglądała jeszcze bardziej agresywnie niż poprzednia. Michał z napięciem obserwował każdy jej ruch, wiedząc, że nowa końcówka przyniesie zupełnie inne, bardziej intensywne odczucia. Paulina z wprawą zamontowała ją, a dźwięk trzaskających wyładowań wypełnił pokój.

- Sprawdźmy, jak sobie poradzisz z tym - powiedziała z zimnym uśmiechem, patrząc na Michała, który wyczuwał nadchodzący ból. Jej słowa brzmiały jak wyzwanie, któremu nie mógł się oprzeć, choć jego ciało było już na granicy wytrzymałości.

Gdy Paulina przyłożyła nową końcówkę do jego ciała, impulsy przeszły przez niego z intensywnością, jakiej wcześniej nie doświadczył. Wypustka wywoływała ostrzejszy, bardziej skoncentrowany ból, przypominający serię precyzyjnych ukłuć. Elektryczne wyładowania nie były już tylko mrowieniem – teraz każdy kontakt przypominał tysiące małych iskier, które przenikały przez skórę, docierając głęboko do jego mięśni.

Fenriss przesuwała końcówkę po jego klatce piersiowej, a potem zatrzymała się na sutkach, gdzie bodźce były szczególnie bolesne. Michał nie mógł powstrzymać się od krzyku, gdy fioletowe impulsy dosięgły najbardziej wrażliwych miejsc. Czuł, jak jego ciało napina się mimowolnie, a wyładowania elektryczne przeszywały go, wywołując palący, intensywny ból.

Paulina zaśmiała się głośno, słysząc jego reakcję. W jej śmiechu było coś okrutnego, ale również pełna satysfakcja z tego, że Michał jest teraz całkowicie w jej mocy. Każde jego cierpienie było dla niej dowodem jej władzy nad nim. 

Przesunęła końcówkę niżej, w kierunku jego penisa, który wciąż był uwięziony w klatce. Fioletowe wyładowania przeniknęły przez otwory w chastity, a Michał poczuł falę nowego, jeszcze silniejszego bólu. Jego krzyk wypełnił pomieszczenie, a Paulina jedynie przyglądała się temu z zadowoleniem. 

Kontynuowała, przesuwając urządzenie po jego ciele, od sutków po klatkę, ciesząc się każdym spazmem bólu, który wywoływała. 

- Mmmm, niewolniku, cudownie się bawię... A Ty? – zapytała, jej głos brzmiał jak złośliwy żart, który jedynie podkreślał różnicę sił między nimi.

Michał, mimo że był wyczerpany i obolały, czuł, że jej słowa trafiają w jego słabość. Był rozdarty między bólem a fascynacją tym, jak bardzo potrafiła kontrolować sytuację. 

Widząc jego zmagania, uśmiechnęła się szerzej, nie czekając na odpowiedź. 
- Widzę, że chyba nie masz zbyt wiele do powiedzenia -  dodała z nutą złośliwości. Michał milczał, bo wiedział, że jakakolwiek odpowiedź nie zmieniłaby sytuacji.... wiedział, że musi znaleźć w sobie siłę, by znieść to wszystko, bo Paulina nie zamierzała przestać.

Przez kolejne minuty kontynuowała swoją grę, raz za razem aplikując Michałowi impulsy, które przenikały jego ciało. Każde wyładowanie wywoływało u niego falę bólu, a ona patrzyła na to z uśmiechem. W jej oczach było coś zimnego, ale jednocześnie fascynującego.

Michał walczył z każdą sekundą, próbując zapanować nad swoimi reakcjami, choć było to prawie niemożliwe. Jego ciało drżało pod wpływem wyładowań, a każdy impuls wydawał się o krok za blisko jego granicy wytrzymałości. Ale mimo bólu, w głębi duszy czuł, że to jest właśnie to, czego szukał – pełne podporządkowanie, niemal hipnotyzująca władza, jaką miała nad nim Paulina. Piękna i okrutna.

W końcu, z pełnym zadowoleniem w oczach wyłączyła urządzenie. Spojrzała na niego jeszcze raz, jej spojrzenie było pełne chłodnej satysfakcji. Z eleganckim ruchem odłożyła violet wand na stolik, jakby to była zwykła, codzienna czynność.

- Wystarczy -  powiedziała rozbawionym tonem.

Michał był wyczerpany. W jego ciele wciąż tlił się ból, ale było w tym coś więcej – poczucie, że był całkowicie pod jej wpływem. Choć był wyczerpany, czuł też ulgę, że chwilowa tortura dobiegła końca.

Paulina, z wyrazem pełnej satysfakcji na twarzy, odpięła Michała z pasów, pozwalając mu na moment ulgi. Gdy wstała, jej ruchy były spokojne i pewne, jakby każdy krok był starannie zaplanowany. Bez słowa ruszyła w stronę tronu, który stał w rogu pokoju.  Monumentalny, ozdobiony subtelnymi akcentami, wydawał się podkreślać jej status i władzę.

Usiadła na nim z gracją, a jej oczy nie opuszczały go ani na sekundę. Michał, wciąż oszołomiony i zmęczony, spoglądał na nią z mieszanką podziwu i strachu.

- Do mnie -  powiedziała spokojnie, ale ton jej głosu nie pozostawiał miejsca na sprzeciw. 
- Czołgaj się !

Nie mając wyboru, zaczął spełniać jej rozkaz. Jego ciało bolało od wcześniejszych wyładowań, każdy ruch przypominał mu o bólu, który niedawno przeżył. Jednak mimo wyczerpania, poczuł wewnętrzną potrzebę posłuszeństwa – wiedział, że to jest jego rola, że to, czego oczekiwała Paulina, było ostatecznym dowodem jego uległości.

Czołgając się w jej stronę, czuł, jak każdy centymetr ziemi pod nim staje się jego jedynym celem. Jego wzrok skupiał się na jej butach, a świadomość, że ona obserwuje każdy jego ruch, dodawała mu dziwnej mieszanki motywacji i strachu.

Kiedy doczołgał się,  uklęknął. Lady spojrzała na niego z góry, w jej oczach widać było pełne zadowolenie z tego, jak kontroluje sytuację. Podała mu kluczyk i poleciła aby zdjął chastity.
Następnie rzuciła mu prezerwatywę a zimny uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Załóż!  – powiedziała ostro.
Drżącymi rękoma zaczął wykonywać jej polecenie, jego myśli były pełne mieszanki emocji – z jednej strony poczucie bycia całkowicie pod kontrolą, z drugiej strony niepewność co do tego, co nastąpi dalej. Na szczęście szybki wzwód ułatwił sprawę.

- Masz trzy minuty - powiedziała.

Michał skupił wzrok na jej butach. Zaczął myśleć o jej ukrytych wewnątrz stopach, które widział przez moment u siebie w domu, kiedy siedząc na sofie zakładała skarpetki. W tym jednym punkcie próbował odnaleźć skupienie i spokój. Czas zdawał się zwalniać, a każda sekunda stawała się wiecznością. Z jego czoła spływały drobne kropelki potu, czuł to pod maską a napięcie w powietrzu stawało się niemal namacalne.

Paulina nie spuszczała go z oczu, jakby obserwowała mistrzowskie widowisko, które stworzyła. Michał czuł jej wzrok na sobie, wywołujący dodatkową presję. Każdy jego ruch wydawał się być przez nią oceniany.

W końcu, po nieco ponad dwóch minutach, ciszę przerwało ciche westchnienie, które wyrwało się z jego ust. Było to ledwie słyszalne, ale niosło w sobie wielką ulgę. 

Z uśmiechem na ustach, patrzyła na niego z góry, pełna satysfakcji. 
- Brawo, dobrze Ci poszło.

Wstała i podeszła do niego, jej ruchy były spokojne, a na twarzy wciąż błąkał się lekki uśmiech. Powoli zaczęła zdejmować maskę, obrożę i opaski z jego przegubów. Michał, choć wyczerpany, czuł mieszaninę ulgi i podziwu.

Kiedy skończyła, spojrzała na niego z uśmiechem, który miał w sobie coś triumfalnego. 
- To już, koniec. Przeżyłeś -  powiedziała, tonem niemal pobłażliwym.

Michał, w geście pełnym uległości, natychmiast zaczął całować jej buty. Każdy pocałunek był wyrazem wdzięczności i absolutnego podporządkowania. 
- Dziękuję, Lady... dziękuję -  powtarzał cicho, czując, że choć sesja dobiegła końca, jego oddanie dla niej stało się jeszcze głębsze. Paulina obserwowała to z zadowoleniem, pozwalając mu na moment pełnego oddania, który przypieczętował jego rolę w tej relacji.

Następnie, z lekkim zniecierpliwieniem w głosie, powiedziała chłodno: 
- Wystarczy. Chodź za mną.

Michał, posłusznie wstał, wyrzucając gumkę do wskazanego kosza. Nie ośmielił się spojrzeć jej w oczy, w pełni oddany, z myślą o tym, jak wielki wpływ na niego miała.

Wyszli na korytarz, gdzie zaprowadziła go z powrotem w kierunku szatni.  

Kiedy dotarli, wskazała na drzwi. 
- Wykąp się i ubierz -  powiedziała, po czym dodała  tym samym chłodnym  tonem: 
- Kiedy będziesz gotowy, naciśnij przycisk na ścianie.

Michał, po szybkim prysznicu, czuł się odświeżony, choć jego myśli wciąż krążyły wokół tego, co właśnie przeżył. Pospiesznie się ubrał, wiedząc, że Paulina czeka na niego. Kiedy był gotowy, nacisnął przycisk na ścianie, jak poleciła. Po dwóch minutach drzwi otworzyły się i Paulina pojawiła się w drzwiach. Jej twarz była spokojna, wyraz zimnej dominacji zastąpiony subtelnym, niemal przyjaznym uśmiechem.

Zaprowadziła go z powrotem do pomieszczenia  podobnego do tego, w którym na początku sesji czekał z bijącym sercem. Teraz atmosfera była już mniej napięta, ale wciąż naładowana emocjami. Wskazała mu miejsce na niewielkiej sofie, a kiedy usiadł, rzuciła mu kolejny uśmiech. 

- Napijesz się czegoś ? – zapytała z lekką nutą swobody w głosie, która kontrastowała z intensywną sesją sprzed kilku chwil.

Czując pragnienie po wszystkim, poprosił o sok. Paulina, z nonszalancją, zdjęła  rękawiczki i rzuciła je na oparcie fotela, jakby nie przywiązywała do tego większej wagi. Potem podeszła do stolika, gdzie czekał dzbanek z sokiem.

Podała Michałowi szklankę, a sama usiadła naprzeciwko niego.

Wciąż w lekkim szoku po intensywnych przeżyciach, spojrzał na nią, starając się zebrać myśli. W jego głowie wciąż odbijały się emocje z sesji, a serce biło nieco szybciej, gdy próbował opisać to, co właśnie przeszedł.

- Jezuuu, Paulina… przepraszam, Lady… – zaczął, z trudem dobierając słowa. - To było… piękne, cudowne, niesamowite... Po prostu boskie. Jesteś mistrzynią.

Paulina uśmiechnęła się lekko czekając, aż Michał opowie więcej.

- Nie spodziewałem się, że będzie aż tak intensywnie -  kontynuował Michał, wciąż próbując poukładać sobie to, co przeżył. - Od samego początku, kiedy kazałaś mi przybierać te pozycje… czułem, jakby moje ciało i umysł stawały się jednym. Każda Twoja korekta, każde uderzenie szpicrutą było jak wykład – o posłuszeństwie, o pokorze. Każdy ból był jak przypomnienie, że to Ty masz nad wszystkim kontrolę. Byłem kompletnie w Twoich rękach i... to było... takie fascynujące.

Napił się soku, czując jak  rozlewa się po jego ciele, wspomnienia z sesji wciąż krążyły w jego głowie. - A ten moment z monetą... Jezuuuu, myślałem, że nie dam rady. Ale wiedziałem, że muszę to wytrzymać, musiałem Cię zadowolić, choć ból był ogromny. Twoje słowa, Twoje spojrzenie… za każdym razem, kiedy czułem, że mogę nie dać rady,  one mnie podnosiły. To, jak prowadziłaś mnie przez te etapy… czułem się, jakby to była podróż. Każda sekunda była wyzwaniem, ale też nagrodą, bo... wiedziałem, że robię to dla Ciebie.

Z każdym kolejnym słowem Michał wylewał swoje emocje, jakby w  lawinie słów potrzebował tego, by zrozumieć, co właściwie przeżył. 
- I na koniec, kiedy poczułem ulgę, kiedy zrozumiałem, że przetrwałem... To było jak katharsis. Jakby każda chwila cierpienia prowadziła do tego jednego momentu, w którym wiedziałem, że osiągnąłem coś więcej niż tylko Twoje uznanie. Osiągnąłem swoje własne granice, a Ty poprowadziłaś mnie przez nie.

Paulina słuchała uważnie, delikatny uśmiech błądził na jej ustach.

 - Jesteś niesamowita... Dziękuję, jeszcze raz -  powiedział z pełnym przekonaniem w głosie, jakby każde słowo miało dla niego teraz nowe, głębsze znaczenie.

Przełknął ślinę, a jego wzrok przeszedł od jej twarzy do szklanki, którą trzymał w ręku. 
- Już teraz wiem, że zrobię wszystko, żeby znów tu wrócić i spotkać się z tobą... w tym miejscu -  dodał, jego głos brzmiał pewnie, jakby był gotów na kolejne wyzwania, niezależnie od tego, jak trudne by się okazały.

- Cieszę się, Michał... Podobno najlepsza sesja to taka, gdy od razu myślisz o kolejnej -  Zrobiła pauzę, a jej wzrok spoczął na jego twarzy. - Idź teraz odpocząć, najlepiej przenocuj w Berlinie. To był intensywny dzień, zasłużyłeś na chwilę relaksu.

Michał czuł, że jej słowa są jak rozkaz, który musi wypełnić. Jednak w głębi duszy nie chciał jeszcze odchodzić. Mimo to, Paulina kontynuowała: - Ja niestety mam dziś jeszcze trzy sesje, więc nie będę mogła ci towarzyszyć... przepraszam. Nadrobimy to, obiecuję.

Choć jej głos był spokojny i uprzejmy, Michał wiedział, że Paulina rzadko się tłumaczyła. To, co powiedziała, było raczej końcem spotkania, niż prośbą o zrozumienie.

Pożegnali się. Wsiadł do windy i zjechał na dół, wciąż przetwarzając w głowie wszystko, co się wydarzyło. Kiedy wyszedł z budynku, świeże zimowe powietrze uderzyło go w twarz, ochładzając jego wciąż ciepłe, lekko czerwone policzki. Ten chłód działał jak kubeł zimnej wody, pozwalając mu stopniowo wrócić do rzeczywistości po emocjach, które go dopiero co ogarnęły.

Wyszedł na zewnątrz i skierował się w stronę swojego samochodu, który stał na parkingu. W powietrzu unosiła się mieszanka wilgoci i zapachu palonego węgla. Kroki odbijały się echem po pustawym parkingu, gdy nagle zauważył, że na teren wjeżdża niebieskie BMW M4. Sportowy samochód zatrzymał się kilka miejsc dalej. Michał, z lekką ciekawością, dyskretnie zerknął w tamtą stronę.
Stojąc obok swojej Panamery, kątem oka dostrzegł, jak z BMW wysiada piękna, ciemnowłosa dziewczyna. Ubrana w białe futro i spodnie ze skóry, przeszła  nie zwracając na niego najmniejszej  uwagi. Michał przez chwilę zastanawiał się – wydawała mu się znajoma. Po chwili dotarło do niego, że musiała być jedną z domin z DSB, pewnie widział ją na zdjęciach na stronie www studia. Może Isabella ? Sprawdzi to w wolnej chwili.

Dyskretnie powiódł za nią wzrokiem, obserwując, jak wchodzi do budynku.

Z westchnieniem wrócił do rzeczywistości, wsiadł do samochodu i wybrał D. Panamera zawarczała nisko. Pora wracać do domu...

Komentarze

  1. ❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie mogę się lękać.
    Strach zabija umysł.
    Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie.
    Stawię mu czoło.
    Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę.
    Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic.
    Zostanę tylko ja" Dune

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wilczyca 1

Wilczyca 11

Wilczyca 2