Wilczyca 4

Rozdział 4

Trójmiasto, grudzień 2023

Zajęli stolik przy oknie. Paulina usiadła z gracją, zrzucając z ramion jasne futro i układając rękawiczki na stole, z typową dla siebie dbałością o detale. Przez chwilę patrzyła na niego z delikatnym uśmiechem, który miał w sobie coś więcej niż tylko zadowolenie — jakby właśnie uznała, że dzień spełnił jej oczekiwania.

— Co zamawiamy? — zapytała, spoglądając na niego z  błyskiem w oku.

— Może gorąca czekolada? — zaproponował. — Po zimowym spacerze i jeździe na lodzie coś słodkiego będzie idealne.

Paulina skinęła głową. — Brzmi dobrze.

Obserwowała go, gdy wstał, by złożyć zamówienie. Kiedy wrócił, a kelnerka przyniosła napoje, uniosła filiżankę i przez chwilę po prostu ją trzymała, wpatrując się w gęstą powierzchnię napoju. Wreszcie spojrzała na niego.

— Muszę przyznać, że podobało mi się, jak dziś o mnie dbałeś — powiedziała cicho, ale z nutą satysfakcji.

— Chciałem, żebyś czuła się dobrze — odpowiedział z uśmiechem.

Po chwili dodał z większą powagą:

— Chciałbym też cię lepiej poznać. Jeśli tylko zechcesz się przede mną otworzyć.

Paulina upiła łyk czekolady i zamyśliła się.

— Może. Ale pamiętaj, że nie wszystko na raz. Na to, co ważne, warto czasem poczekać. Ale jeśli chcesz coś wiedzieć, po prostu zapytaj o to.

Łukasz spojrzał na nią,  jakby oczekiwał jeszcze jakiejś aprobaty i zapytał:

— Gdzie jest twoje miejsce na ziemi?

Zastanowiła się przez moment.

— Mój dom ... domy — odpowiedziała w końcu. — To tam mogę być naprawdę sobą. Przepraszam, że jeszcze cię nie zaprosiłam… Zwlekałam z pewnych powodów. Ale nadrobię to niedługo.

— Nie mogę się doczekać — uśmiechnął się Łukasz. — Czy spełniasz swoje marzenia? Czy może już je porzuciłaś?

— Marzenia… — powtórzyła, bawiąc się uchem filiżanki. — Nigdy ich nie porzucam. Ale nauczyłam się dostosowywać je do rzeczywistości. Niektóre spełniłam. Inne… czekają na swój moment.

— A twój cel? — zapytał.

— Niezależność — odpowiedziała bez wahania. — Pełna kontrola nad własnym życiem, decyzjami, wyborami. Ale też ludzie, którzy szanują tę niezależność i… wnoszą coś prawdziwego.

Zawiesiła głos. — Brzmi prosto, prawda? Ale wcale takie nie jest.

— Rozumiem — odpowiedział spokojnie.

Tym razem to Paulina spojrzała uważnie.

— A ty, Łukasz ? Spełniasz już swoje marzenia?

Zamilkł na chwilę, zbierając myśli.

— Odkąd się pojawiłaś, zaczynam rozumieć, czego naprawdę szukam. Przez całe życie czułem... że potrzebuję przy kimś być nie silniejszy, ale... uległy. Przy tobie czuję, że to możliwe. Że mogę komuś się oddać, bez lęku, że zostanę zraniony. Czuję, że ty jesteś tą osobą.

Zamilkł, czując narastające napięcie. Ręce lekko mu drżały, więc upił łyk czekolady. Nie wierzył, ze odważy się to powiedzieć.

Paulina przez moment milczała. Potem uśmiechnęła się lekko, ale nie powiedziała jeszcze nic.

— To... interesujące — odezwała się w końcu. — Nie każdy mężczyzna potrafi tak otwarcie mówić o swojej uległości. To świadczy o sile.

Jej spojrzenie stwardniało, choć nie było chłodne.

— Ale musisz wiedzieć jedno. Uległość wobec mnie nie jest łatwa. Mam w sobie... ciemniejszą stronę. Sadystyczną. Lubię dominację — nie tylko emocjonalną. Lubię testować, prowokować, prowadzić. Lubię, kiedy mężczyzna drży, nie wiedząc, co wydarzy się za chwilę. Czy jesteś gotowy... na coś takiego?

Łukasz wziął głęboki oddech.

— Wiem, że to, o czym mówisz, nie jest grą. Ale chcę spróbować. Może nie wiem jeszcze wszystkiego. Ale czuję, że jestem gotowy... na pierwszy krok.

Delikatnie sięgnął po jej dłoń i złożył na niej czuły pocałunek.

— Proszę — wyszeptał. — Jeśli uznasz, że warto spróbować... poprowadź mnie.

Paulina nie odsunęła dłoni. Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, jakby ważyła coś w myślach. W końcu uśmiechnęła się lekko, zadowolona.

— Dobrze — powiedziała niemal szeptem. — A teraz odprowadź mnie do auta.

Łukasz wstał. Pomógł jej założyć futro. Delikatnie wygładził materiał na ramionach, a ona spojrzała na niego przez ramię z uśmiechem.

Po chwili miała już na dłoniach rękawiczki. Podała mu rękę.

— Chodźmy.

Wyszli z kawiarni. Na parkingu zatrzymali się przy jej białym Audi. Po raz ostatni spojrzała na niego.

— Dziękuję za dziś — powiedziała i pocałowała go w policzek.

Łukasz, nieśpiesznie, uniósł jej rękę i ucałował ją z szacunkiem. Zapach skóry rękawiczki i perfum uderzył go mocno, niemal odurzająco.

— Paulinko… — zaczął, kiedy chwyciła za klamkę drzwi. — Czy można powiedzieć, że… jesteśmy od dziś .... parą?

Spojrzała na niego z  uśmiechem. Jej oczy błysnęły.

— Parą… — powtórzyła powoli, z namysłem. Uśmiechnęła się. — Do zobaczenia, Łukaszu.

Zamknęła drzwi. Po chwili jej samochód zniknął w mroku wieczoru.

Łukasz został sam, stojąc nieruchomo. W jego myślach wciąż brzmiało jedno słowo, wypowiedziane przez Paulinę z tajemniczym uśmiechem.

Nie zaprzeczyła.








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wilczyca 1

Wilczyca 11

Wilczyca 2