Wilczyca 14

Rozdział 14

Lidzbark Warmiński, grudzień 2023

Wieczór nabierał tempa. Alkohol lał się coraz swobodniej, tańce przeplatały się z intensywnymi rozmowami, a atmosfera stawała się coraz bardziej rozgrzana – pełna śmiechu, flirtów i radosnego zgiełku. Muzyka nie cichła ani na moment, wyznaczając rytm nie tylko kroków, ale i emocji. Gdy z głośników rozległy się wolniejsze dźwięki, pary na parkiecie zbliżyły się do siebie. Paulina nie czekała ani chwili – z naturalną pewnością siebie wtuliła się w Łukasza.

Michał, stojący nieco z boku, obserwował ten moment. Początkowo tylko kątem oka, ale z każdą sekundą coraz mniej udawał, że nie patrzy. Coś w tej scenie przyciągało go w sposób, którego sam nie potrafił nazwać. Nie była to zazdrość. To była fascynacja – pełna napięcia i... niepokojąco pociągająca.

Paulina tańczyła blisko Łukasza, jej ciało poruszało się powoli, świadomie. Emanowała zmysłowością i władzą – jej postawa nie była prośbą, ale oświadczeniem. Jej czarne, skórzane spodnie oplatały smukłe nogi i zmysłowe biodr. Skóra lśniła w ciepłym świetle sali, podkreślając każdy ruch jej bioder, każdą zmianę napięcia w ciele. Było w tym coś niemal nieprzyzwoitego – zbyt perfekcyjne, by nie działało na zmysły.

Biała koszula z lekko rozpiętym dekoltem delikatnie opadała na jej ramiona, kontrastując z czernią spodni i szpilek. Każdy jej ruch wydawał się dopracowany do perfekcji. Złote detale biżuterii błyszczały dyskretnie, jakby tylko po to, by przyciągać wzrok w odpowiednich momentach. Wszystko było przemyślane – styl, sylwetka, gesty. Michał poczuł, że obserwuje nie kobietę, ale zjawisko.

I wtedy dostrzegł jej dłoń, przesuwającą się powoli po plecach Łukasza. Ten gest – tak drobny, a zarazem tak znaczący – miał w sobie wszystko: czułość, posiadanie, kontrolę. Nie musiała nic mówić, nie musiała podnosić głosu. Miała go całego – tego wielkiego, potężnego mężczyznę – w dłoni, jednym ruchem. A on? Był jej. Cały. Michał nie mógł oderwać od nich wzroku.

To, co widział, uderzyło w niego z nieoczekiwaną siłą. Było w tym coś zniewalającego – ta naturalna dominacja Pauliny, jej niewymuszona kontrola, fakt, że Łukasz – z całą swoją fizycznością – stawał się wobec niej zupełnie uległy.

I właśnie wtedy wyobraźnia Michała zaczęła działać.

Widział siebie, nie Łukasza, klęczącego przed Pauliną. Ona – w wysokich szpilkach, ubrana w skórzany gorset, długie rękawiczki,  może z batem w dłoni – patrzyła na niego z góry. Jej spojrzenie było zimne, ale fascynujące, karcące i uwodzicielskie zarazem. Nie musiała nic mówić  – wystarczył jeden ruch palcem, by wiedział, co ma robić. I czułby się spełniony.

Myśl, że mógłby być dla niej tym, kim Łukasz, zaczęła go paraliżować i podniecać jednocześnie. Ta wizja była niepokojąco konkretna. Uświadomił sobie, że pragnie tego – być kierowanym, podporządkowanym, należeć do kogoś takiego jak Paulina. A może... właśnie do niej. Tylko do niej.

I choć wciąż tańczyły wokół niego inne postaci, muzyka grała, śmiechy rozbrzmiewały, Michał był już zupełnie gdzie indziej – w świecie, w którym Paulina miała nad nim władzę absolutną.

Łukasz, trzymając Paulinę w ramionach, czuł dumę, jakiej wcześniej nigdy nie doświadczył. Przytulał ją mocno, prawie zaborczo, jakby chciał całemu światu udowodnić, że ta niezwykła kobieta należy właśnie do niego. Jej drobna, ale silna sylwetka wtulona w jego ciało wywoływała w nim jednocześnie spokój i napięcie. Skórzane spodnie, które przy każdym jej ruchu subtelnie ocierały się o jego uda, zapach perfum, lekko słodki z nutą czegoś ostrego i zmysłowego, miękkie włosy, które dotykały jego szyi – wszystko to mieszało się w jedno intensywne doznanie.

– Paulinko – szepnął jej do ucha, z przejęciem i czułością – wyglądasz oszałamiająco. Jesteś piękna… Jesteś jak bogini, której pragnę bez końca. Ale ta klatka… tak bardzo mnie męczy. Czasami wydaje mi się, że nie dam rady…

Jej uśmiech zgasł. Oderwała się od niego odrobinę, a jej spojrzenie – chłodne i nieprzejednane – przeszyło go na wskroś.

– Łukasz – powiedziała ostro, wyraźnie zaakcentowanym tonem – przestań się nad sobą użalać. Wiedziałeś, na co się decydujesz.

Jej słowa były jak uderzenie. Krótkie, stanowcze. Powietrze między nimi zgęstniało na chwilę. Łukasz poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła. Milczał, zawstydzony, ale jednocześnie… jeszcze bardziej oddany.

I wtedy Paulina złagodziła ton. Jej rysy nieco zmiękły, a spojrzenie nabrało czułości. Dłoń przesunęła się po jego plecach, uspokajająco. Usta znów wygięły się w lekki, zmysłowy uśmiech.

– Wiesz, Łukaszu… – zaczęła miękko, jakby głaskała go głosem – ta klatka to nie kara. To dowód twojego oddania. Dzisiaj nie myśl o niej. Bądź tu. Ze mną. Skup się na mnie, a nie na tym, co masz na sobie.

Przytuliła się do niego bardziej zmysłowo niż wcześniej, całując lekko w szyję. Jej palce delikatnie wplotły się we włosy na karku. Było w tym coś opiekuńczego i jednocześnie niezwykle dominującego. Gdy jej usta znalazły się przy jego uchu, wyszeptała:

– Zapomnij o wszystkim innym. Teraz liczę się tylko ja. Zaufaj mi, a zapomnisz o klatce.

Ich ciała poruszały się w rytmie muzyki – płynnie, instynktownie. W pewnym momencie Paulina zauważyła, że jego koszula nieco wysunęła się ze spodni. Uśmiechnęła się nieznacznie. Jej dłoń, dotąd spoczywająca grzecznie na jego plecach, zaczęła przesuwać się w dół.

Kiedy dotarła do miejsca, gdzie koszula odsłaniała skórę, bez zawahania wsunęła pod materiał chłodną dłoń. Jej dotyk był jak elektryczność. Łukasz poczuł dreszcz, który przeszył całe jego ciało. Na początku głaskała go spokojnie, czule, badając opuszkami każdy fragment jego skóry. Ale wkrótce to się zmieniło.

Jej paznokcie zaczęły się zaciskać. Najpierw lekko, potem mocniej, aż w końcu wbijały się w jego plecy. Drażniła go, raniła, zostawiała na jego ciele ślady. Ból nie był silny – był kontrolowany, dokładnie taki, jaki chciała, żeby poczuł. Łukasz napinał mięśnie, czując, jak jego plecy pieką, ale zaraz potem doświadczał ulgi, gdy jej dłoń łagodnie przesuwała się po zadrapanej skórze. Jakby mówiła: Będę karać, ale też koić. Będziesz cierpiał – ale z miłości.

Nagle się zatrzymała. Spojrzała mu w oczy. Na jej ustach pojawił się niewinny uśmiech – tak niewinny, że aż niepokojący.

– Przepraszam – wyszeptała z błyskiem w oku – ale nie mogłam się oprzeć.

Ton jej głosu był niemal dziewczęcy – lekki, żartobliwy – ale Łukasz wiedział, że to kolejna maska. Kolejna warstwa gry. Czuł ślady na swoich plecach, czuł pieczenie, a jednak… chciał więcej.

– Paulinko… – wyszeptał z całym uczuciem, jakie miał w sercu – kocham cię. Kocham cię tak bardzo.

Jej uśmiech poszerzył się. Przesunęła dłonią po jego policzku i znów wtuliła się w jego ciało.

– Wiem – powiedziała spokojnie, nie przerywając tańca – i właśnie dlatego jesteś mój.

I tańczyli dalej – zanurzeni w muzyce, dotyku i tej dziwnej, intensywnej relacji, która była tak daleka od normy, a jednak dla nich – całkowicie naturalna.

W pewnym momencie, podczas obrotu w tańcu, Paulina uniosła głowę i jej spojrzenie przypadkowo skrzyżowało się ze wzrokiem Michała, który tańczył z Anią kilka metrów dalej. Michał, choć z pozoru skupiony na swojej partnerce, ciągle nie potrafił oderwać oczu od Pauliny. Ich spojrzenia spotkały się tylko na ułamek sekundy – ale dla obojga ten moment trwał znacznie dłużej. Było w nim napięcie, coś niepokojąco intymnego. Paulina, choć wciąż z uśmiechem na ustach, nie miała wątpliwości – Michał myślał o niej. O ich rozmowie, o słowach, które padły... i o tych, które pozostały niewypowiedziane.

Odpowiedziała mu spojrzeniem – krótkim, ledwie zauważalnym, ale pełnym znaczenia. Było w nim coś więcej niż aprobata. Był w nim sygnał. Gra trwała. I była świadoma, że ma przewagę.

Potem wróciła całą sobą do Łukasza – do jego ramion, jego bliskości, do jego uwielbienia, które czuła nawet bez słów.

Po intensywnym wieczorze, przepełnionym tańcem, rozmowami, napięciem i zmysłowością, Paulina i Łukasz w końcu opuścili salę. Korytarz hotelowy przyjął ich cichym, miękkim światłem. Szli powoli, ich kroki tłumił gruby dywan, a świat zewnętrzny jakby przestał istnieć. Łukasz położył dłoń na dolnej części pleców Pauliny – nie z potrzeby prowadzenia, ale z chęci dotyku. 

Paulina szła pewnym krokiem, mimo zmęczenia wieczorem nadal wyglądała perfekcyjnie. Jej biodra poruszały się z charakterystycznym, subtelnym kołysaniem, które niezmiennie przyciągało wzrok Łukasza. Ten ruch był niemal ceremonialny – nieostentacyjny, ale całkowicie świadomy.

Gdy dotarli pod drzwi swojego pokoju, Łukasz szybko wyciągnął kartę i otworzył drzwi, wpuszczając Paulinę jako pierwszą. Wsunęła się do środka z tą samą lekkością, która od początku go fascynowała – cicha, kontrolowana, wyrafinowana. On zamknął drzwi za nimi, a świat zewnętrzny od razu ucichł. Otuliła ich ciepła aura przygaszonego światła lamp nocnych, wypełniając pokój lekkim półmrokiem.

Paulina bez słowa skierowała się do łazienki, zdejmując przy tym kolczyki i bransoletkę. Zostawiła Łukasza samego – wiedział, że tak właśnie miało być. Każdy gest, każdy ruch Pauliny był dokładnie przemyślany, miał swoje miejsce i czas.

Łukasz został przy drzwiach przez chwilę, jakby zbierając myśli. Potem usiadł na łóżku. Czuł zmęczenie, ale to nie było zwykłe fizyczne wyczerpanie – raczej emocjonalne przeciążenie. Tyle się wydarzyło. Tyle czuł. Zamknął oczy i położył głowę na miękkiej poduszce. Szum wody z łazienki – miarowy, spokojny – uspokajał jego zmysły. W powietrzu wciąż unosił się delikatny zapach Pauliny, jakby cały pokój przesiąkł jej obecnością. Czekał.

I nie chciał, by ta noc się kończyła.

---

Michał i Ania wracali do swojego pokoju nieco później, niż Paulina i Łukasz. W drodze przez pustawy już korytarz hotelowy panowała między nimi cisza, ale była to cisza gęsta od napięcia – nie niezręcznego, lecz zmysłowego, podszytego alkoholem, muzyką i migawkami wspomnień z całego wieczoru.

Gdy tylko przekroczyli próg swojego pokoju, Ania rzuciła torebkę na fotel i natychmiast odwróciła się do Michała, obejmując go w pasie i przyciągając do siebie. Ich usta spotkały się w gorącym, głębokim pocałunku, w którym nie było już miejsca na słowa. Michał poczuł, jak całe jego ciało reaguje – pożądaniem, głodem, który narastał od wielu godzin. Złapał Anię mocno, przyciągając ją do siebie, z łatwością prowadząc ją w stronę łóżka.

Ania była całkowicie zaangażowana, oddana, reagująca na każdy jego dotyk. Jej dłonie wędrowały po jego torsie, rozpinając guziki koszuli z rosnącą niecierpliwością, a usta pozostawiały ślady na jego szyi. Gdy upadli razem na łóżko, Michał poczuł, że ich ciała w końcu znalazły wspólny rytm, że napięcie między nimi znajduje swój ujście.

Ale w jego głowie... nie było tylko Ani.

Zamykając oczy, wciąż widział Paulinę. Jej sylwetkę. Ruch bioder. Sposób, w jaki spojrzała na niego tam, na parkiecie – chłodno, z dystansem, ale też z czymś jeszcze. To spojrzenie nie dawało mu spokoju.

Wyobraźnia Michała zaczęła płatać mu figle. Gdy Ania zsunęła z siebie sukienkę i szepnęła mu coś do ucha, on mimowolnie zobaczył Paulinę – ubraną w czerń, skórę, z tym charakterystycznym błyskiem w oku. Widział, jak klęka przed nią. Jak spogląda na nią z dołu. Jak ona tylko lekko przekrzywia głowę, decydując o wszystkim jednym gestem.

To nie była zdrada – to był cień myśli, który podsycał jego pragnienie. To właśnie ta wyobrażona wersja Pauliny rozpalała jego zmysły, napędzała jego ruchy, sprawiała, że z Anią był bardziej namiętny, bardziej zuchwały niż zwykle. Jej ciało było pod nim, ale jego umysł błądził gdzie indziej.

– Michał… – wyszeptała Ania, odchylając głowę, łapiąc oddech. – Jesteś dzisiaj… inny.

Michał tylko przyciągnął ją mocniej i nie odpowiedział. Zbyt intensywnie przeżywał każdą sekundę, zbyt mocno odczuwał w sobie napięcie, którego źródło nie do końca znajdowało się w ramionach kobiety leżącej pod nim.

Wiedział, że tej nocy da z siebie wszystko. Dla Ani. Dla nich obojga. Ale wiedział też, że gdzieś na dnie jego pragnienia kryje się obraz innej kobiety. Pauliny.

I ta myśl, ten obraz – zamiast go osłabiać – napędzał go jeszcze bardziej.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wilczyca 1

Wilczyca 11

Wilczyca 2