Wilczyca 13

Rozdział 13

Lidzbark Warmiński, grudzień 2023

Cała czwórka udała się wspólnie na obiad do hotelowej restauracji. W miłej atmosferze spędzili tam ponad godzinę – rozmawiali, dzielili się koleinymi anegdotami z życia, śmiali się. 

Po obiedzie rozeszli się do pokoi, żeby chwilę odpocząć. Michał i Ania spędzili ten czas w spa. Paulina jakiś czas pisała coś na laptopie, potem położyła się na łóżku koło Łukasza i oboje zasnęli. Czas płynął leniwie, atmosfera była odprężająca. 

Spali ponad godzinę, ubrani, wtuleni w siebie jakby instynktownie szukali ciepła i bliskości. Łukasz obejmował Paulinę ramieniem, czując subtelne drżenie jej oddechu i zapach jej perfum, który wciąż unosił się w powietrzu. Mimo zmęczenia, nie potrafił całkowicie się wyciszyć – jej bliskość działała na niego elektryzująco.

Obudzili się niemal równocześnie. Paulina bez słowa wstała z łóżka, zabierając z szafy przygotowane wcześniej ubrania. Zniknęła w łazience.

Łukasz wstał, przeciągnął się i szybko się przebrał – założył eleganckie czarne spodnie,szarą koszulę koszulę i marynarkę. Usiadł na brzegu łóżka, wpatrując się w drzwi łazienki z lekkim napięciem, czekając, aż Paulina znów się pojawi – gotowa, perfekcyjna, taka jak zawsze.

Gdy wyszła na chwilę zaniemówił. Wyglądała absolutnie oszałamiająco. Jej włosy były elegancko upięte, co odsłaniało smukłą szyję i delikatnie zarysowane kości policzkowe. Mocny, wyrazisty makijaż podkreślał oczy i usta, dodając intensywności spojrzeniu. Miała na sobie białą, dopasowaną koszulę ze złotymi guzikami, czarne, połyskujące skórzane spodnie i szpilki Laboutina, które już widział wczoraj. Spodnie subtelnie podkreślały zgrabne nogi, a delikatna biżuteria – złoty łańcuszek i kolczyki – dodawały całości szyku.

– Paulinko, wyglądasz... bosko – wykrztusił Łukasz. – Zaraz rozerwę tę klatkę.

– Czyżby było aż tak niewygodnie ? A może to moja... wina?

– Paulinko, nie nazwałbym tego winą… Przecież to wszystko dla mojego dobra, prawda?

– Tak, dla twojego dobra – odparła łagodnie, lecz jej głos zawierał cień groźby. – Inaczej byłbyś bardzo nieokrzesany… i musiałabym cię ukarać.

– Ukarać? Jak? – zapytał, próbując zachować lekki ton, ale jego głos zdradzał napięcie.

– Musiałabym użyć pejcza, kochanie. I uwierz mi, wtedy nie byłoby już tak miło – odpowiedziała słodkim, lecz złowieszczym tonem.

– Naprawdę zrobiłabyś mi to? – zapytał z kokieterią, udając lekkie niedowierzanie.

– Oczywiście. Gdybym musiała, zrobiłabym to bez wahania... i... z pewną przyjemnością.

– Jesteś moją kochaną sadystką – wyszeptał, całując ją w dłoń. A Twoje okrucieństwo, Paulinko, jest tak wielkie jak twoja uroda…

Paulina zatrzymała się na moment, przysunęła się do niego i spojrzała głęboko w oczy.

– Łukasz, twoje słowa są miłe, ale nie zapominaj, że moje okrucieństwo, jak to nazywasz, jest częścią dyscypliny, której od ciebie oczekuję, a którą tak bardzo sobie cenię.

Delikatnie przesunęła palcem po jego linii żuchwy.

– I nie łudź się, że kilka słodkich słów kiedykolwiek zmiękczy moje serce.

– Paulinko – zaczął z wahaniem – dlaczego jesteś aż tak surowa? Czasem mam wrażenie, że...

– Dlaczego? – powtórzyła cicho. – Łukasz, jestem surowa, bo wiem, co jest dla ciebie najlepsze. Dyscyplina nie jest łatwa, ale jest konieczna. Gdybym była miękka, zatraciłbyś się w swojej słabości.

– Paulinko, jestem ci posłuszny, staram się, przecież wiesz.

– Wiem – odparła miękko. – I to właśnie dlatego jesteś dla mnie tak ważny. I w gruncie rzeczy cieszę się, że nie musiałam Cię jeszcze nigdy ukarać. A teraz chodźmy, Ania i Michał na pewno już czekają.

Paulina szła przodem, dźwięk jej szpilek rozbrzmiewał na korytarzu. Łukasz nie mógł oderwać wzroku od jej bioder, od napiętej skóry spodni. Każdy krok przypominał mu o jego uwięzieniu, o tym, że pragnienie nie znajdzie spełnienia póki ma na sobie klatkę.

Gdy dotarli do restauracji, Michał od razu zauważył ich i z uśmiechem wskazał stolik. Paulina usiadła, spojrzała na Łukasza i powiedziała:

– Przynieś mi coś do jedzenia.

Gdy wrócił z talerzem, rzuciła:

– Zapomniałeś o sałatce. Wróć proszę.

– Przepraszam, Paulinko – odpowiedział cicho i ruszył ponownie.

Michał, obserwując całą sytuację, powiedział z uśmiechem:

– Muszę przyznać, Paulina, że masz szczęście.

– Masz rację, Michał. Mam ogromne szczęście, że mam przy sobie kogoś tak dbającego o mnie. Łukasz doskonale wie, jak to robić.

– Dla Pauliny zrobiłbym wszystko – dodał Łukasz, który właśnie wrócił.

– O czym rozmawiacie beze mnie? – zapytała Ania, odwracając się w ich stronę.

– Michał właśnie komplementował, jakie mam ogromne szczęście – odpowiedziała Paulina. – Rozmawialiśmy o tym, jak ważne jest dbanie o siebie nawzajem. – A Ty, Michał, dbasz tak o Anię?

– Oczywiście, że dbam – odparł, spoglądając na żonę. – Chociaż może nie jestem tak perfekcyjny jak Łukasz.

– Michał zawsze potrafi mnie zaskoczyć – dodała Ania z uśmiechem.

---

Po kolacji czwórka znajomych przeniosła się do baru przy kominku, w zacisznej części hotelu. Miejsce miało nieco klubowy klimat – miękkie fotele, ciemne drewno, stonowane światło i przyjemny aromat dymu z kominka mieszał się z zapachem skórzanych obić. Z sąsiedniej sali dobiegała już wyraźna muzyka – coraz głośniejsze rytmy zapowiadały nadchodzącą imprezę taneczną.

Usiedli razem przy niskim stoliku. Michał zamówił dla wszystkich drinki – samodzielnie dobrał każdemu coś odpowiedniego, zgodnie z tym, co usłyszał przy wcześniejszej rozmowie. Paulinie podał Manhattan – klasyczny, intensywny, o głębokim smaku z wyraźną nutą whisky i słodkiego wermutu. Ani – lekko słodki, ale elegancki French 75. Łukasz dostał dobrze zbalansowanego Tom Collinsa z wyraźnym cytrusowym akcentem, a dla siebie Michał wybrał Negroni.

– Spróbujcie – rzucił z uśmiechem, rozkładając ręce – Myślę, że trafione.

Rozmowa toczyła się żywo. Śmiali się, wspominali wcześniejszy spacer, komentowali smak drinków. Paulina, lekko odchylona do tyłu, sączyła powoli swojego Manhattana, a jej spojrzenie błądziło od Ani do Michała, od czasu do czasu zawieszając się na Łukaszu. Była swobodna, uśmiechnięta.

Michał, z drinkiem w dłoni, przyglądał się jej coraz uważniej. Nie mógł oderwać wzroku. Każdy jej gest – drobny ruch palców na szkle, nawet sposób, w jaki poprawiała mankiet koszuli – działał jak magnes. Przypominała kobietę z doskonałego kadru filmu noir. Tajemnicza, elegancka i wyraźnie świadoma swojego uroku.

I wtedy znów go zauważył.

Kluczyk.

Subtelnie błysnął między guzikami koszuli, tuż nad delikatnym łańcuszkiem. Ten sam, który już wcześniej przyciągnął jego uwagę. Znów pojawiło się to dziwne wrażenie, że coś w tej relacji między Pauliną a Łukaszem nie jest takie, jak się wydaje.

Znał ten kształt. Znał też powód, dla którego ktoś mógłby nosić taki kluczyk na szyi. Zbyt dokładny. Zbyt charakterystyczny.

Zerknął ukradkiem na Łukasza – chłopak był skupiony na rozmowie, rozluźniony, może lekko zawstydzony. Ich więź była widoczna, choć trudna do jednoznacznego opisania.

W tle muzyka stawała się coraz bardziej wyrazista a pierwsze pary ruszały na parkiet.

Michał spojrzał znów na Paulinę. Uśmiechnęła się lekko w jego stronę – uprzejmie, ale z dystansem. A jednak ten błysk w oku, to muśnięcie kluczyka na szyi…

Zaczął się zastanawiać.

Czy to możliwe? Czy naprawdę…? Czy Łukasz to nosi…? A Paulina…?

Upił łyk Negroni. Z każdą chwilą był coraz bardziej pewien, że kluczyk nie był ozdobą.

---

Coraz więcej par zaczęło już tańczyć przy coraz bardziej energicznej muzyce, Ania spojrzała z uśmiechem na Michała. Jej oczy błyszczały radośnie.

– Chodź, zatańczmy! – zaproponowała, wyciągając do niego rękę.

Michał spojrzał na nią z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami.

– Aniu, kochanie,  może trochę później… – odpowiedział z ciepłem, ale i pewnym wahaniem w głosie.

Nie zrażona odmową, Ania obróciła się w stronę Łukasza i zapytała:

– Łukasz, może ty zatańczysz ze mną? Mój mąż musi jeszcze trochę wypić aby stać się królem parkietu – Jej głos był serdeczny.

Łukasz, lekko zaskoczony propozycją, spojrzał odruchowo na Paulinę, szukając jej reakcji. Ta uśmiechnęła się i kiwnęła głową.

Anka różniła się od Pauliny – nie była tak wyrafinowana ani oszałamiająca zmysłowością, ale miała w sobie autentyczny urok i ciepło. Była wyższa, o pełniejszej figurze, lekkiej choć umiejętnie ukrywanej nadwadze. Jej kasztanowe włosy opadały swobodnie na ramiona w miękkich falach. Ubrana w sukienkę w kolorze butelkowej zieleni i buty na niewielkim obcasie, wyglądała prosto, ale elegancko – klasycznie. Nie zwracała uwagi prowokującym strojem, lecz szczerością uśmiechu i serdecznością spojrzenia.

Kiedy Łukasz zgodził się zatańczyć, Ania natychmiast poprowadziła go na parkiet, gdzie zaczęli tańczyć w rytm swingującej melodii. Poruszali się lekko i naturalnie – Ania śmiała się przy każdym kroku, wprowadzając radosną energię w tę chwilę. Łukasz uśmiechał się nieco niepewnie, ale dawał się ponieść atmosferze.

Paulina odprowadziła ich wzrokiem sącząc powoli swojego drinka. Jej twarz nie zdradzała emocji – spojrzenie miała spokojne, wręcz zimne, choć Michał, który wciąż jej się przyglądał, dostrzegł w tym coś jeszcze. Może była to duma. Może... kontrola.

Michał, widząc przez otwarte drzwi jak jego żona wiruje po parkiecie w ramionach innego mężczyzny, uśmiechnął się lekko. Ale nie był to tylko uśmiech rozbawienia. Odwrócił się powoli w stronę Pauliny, podnosząc szklankę z drinkiem. Ich spojrzenia się spotkały.

W oczach Michała błysnęło coś więcej niż tylko kurtuazyjna uprzejmość. Zainteresowanie. Ciekawość. A może... fascynacja.

Paulina odpowiedziała spokojnym spojrzeniem. Uniosła lekko kącik ust, jakby wiedziała dokładnie, co się dzieje. Jakby przewidywała każdy ruch na tej scenie.

---

– Paulina – zaczął, pochylając się lekko w jej stronę, tak by rozmowa przybrała bardziej intymny charakter – muszę ci powiedzieć, że sposób, w jaki się ubierasz, jak emanujesz pewnością siebie… to naprawdę imponujące. Nie każda kobieta potrafi przyciągać uwagę z taką siłą, nie robiąc przy tym absolutnie niczego nachalnego. Ty to robisz bez wysiłku – po prostu… jesteś.

Zawiesił głos na chwilę, jakby chciał, by każde jego słowo wybrzmiało we właściwej tonacji, po czym dodał z lekkim uśmiechem:

– Patrząc na ciebie, myślę sobie czasem, że chciałbym, by Anka miała choć odrobinę tej iskry. Tego… ognia. Styl, postawa, kontrola… Wiesz, kobieta, która potrafi zawładnąć przestrzenią samą obecnością, jest naprawdę fascynująca.

Jego głos zniżył się nieznacznie  – Nie często spotyka się kogoś, kto aż tak bardzo wie, czego chce – i potrafi to zdobyć. 

Paulina przyjęła te słowa z chłodnym uśmiechem. Była uważna, nieprzenikniona, ale nie mogła ukryć subtelnego błysku zadowolenia w oczach. Uniosła brew, zaskoczona jedynie stopniem szczerości Michała.

– Michał – odpowiedziała z lekką kokieterią w tonie – nie spodziewałam się takiej uwagi z twojej strony. To miłe. Choć nie jestem pewna, czy rzeczywiście mam aż tyle tej „iskry”, jak mówisz.

– Paulina – odparł spokojnie – nie musisz udawać skromności. Doskonale wiesz, jaki efekt wywołujesz. To nie tylko wygląd. To sposób, w jaki się poruszasz, jak patrzysz, jak milczysz, gdy trzeba. To jest właśnie ta różnica – ty nie potrzebujesz nic mówić, żeby inni wiedzieli, że masz ostatnie słowo. I to jest… cholernie pociągające.

– Wydajesz się widzieć więcej niż inni – powiedziała miękko – To rzadkie. I ciekawe, że właśnie to cię przyciąga. Pytanie brzmi: co zrobisz z tym, co zobaczyłeś?

Michał uśmiechnął się, zbliżając nieco, tak by ich rozmowa pozostawała tylko dla nich. – Czasem wystarczy zauważyć pewne rzeczy… a reszta dzieje się sama. Szczególnie gdy spotyka się kobietę, która wie, że może wszystko.

Zamilkli na moment, a potem Michał zdecydował się na krok odważniejszy – już nie flirt, ale próba zajrzenia głębiej.

– Paulina, powiedz mi... – zaczął – czy to, co robisz z Łukaszem… ta dynamika… Czy to dlatego, że lubisz dominować? Nie tylko w relacji, ale nad ludźmi, nad przestrzenią, nad sytuacją? 

Spojrzał na nią spokojnie, bez presji, ale z widoczną ciekawością. – Widzę, jak on cię słucha. Jak reaguje na każde twoje słowo, jak cię adoruje. To nie przypadek. To efekt... perfekcyjnie prowadzonej gry.

Paulina nie odpowiedziała od razu. Wzięła łyk drinka, spojrzała mu w oczy i dopiero po chwili odezwała się niskim, aksamitnym głosem:

– Michał, dominacja… to nie zawsze rozkazy i kontrola. Czasem to uśmiech. Czasem cisza. Ludzie robią to, czego chcę, bo tego pragną – nie dlatego, że muszą. Niektórzy potrzebują hierarchii, reguł, ram. A ja wiem, jak je im dać. To nie tyrania. To… troska.

Delikatnie dotknęła palcem brzegu szklanki, a potem kontynuowała:

– Ty to rozumiesz, prawda? Widzisz, że to nie jest przemoc. To nie jest siła. To zmysłowość w czystej formie – gra napięcia, świadomości, wyboru. A Łukasz? On chce być prowadzony. I daje mi to, czego pragniemy oboje.

Jej głos brzmiał spokojnie, niemal hipnotycznie. Michał słuchał, wpatrzony w jej twarz, czując rosnące napięcie – i dziwną fascynację. To nie była zwykła rozmowa. To było coś głębszego.

W pewnym momencie jego wzrok znów przesunął się na kluczyk, który Paulina nosiła na szyi. Nie był już pewien, czy to przypadek, czy prowokacja. Ale nie mógł się powstrzymać.

– Ten kluczyk, Paulina… – zaczął cicho – Wiem, że nie jest tylko ozdobą. Wiem, co może symbolizować. I wiem też, jak bardzo chciałbym… byś kiedyś nosiła drugi. Dla mnie.

Zaraz po tych słowach Michał lekko się cofnął, jakby sam poczuł, że przekroczył granicę. Jego wzrok opuścił na chwilę oczy Pauliny, a głos przybrał bardziej stonowany, pełen refleksji.

– Wybacz mi, jeśli powiedziałem zbyt dużo. Alkohol, twoja obecność, ta rozmowa… sprawiły, że się zagalopowałem. Nie chcę być nie w porządku – ani wobec Anki, ani wobec ciebie. Po prostu… jesteś kobietą, która działa na ludzi mocniej, niż zdaje sobie z tego sprawę.

Paulina nie odpowiedziała od razu. Patrzyła na Michała uważnie, jej twarz pozostała spokojna, ale oczy błyszczały jeszcze intensywniej. W końcu odezwała się miękko, a w jej głosie pobrzmiewała mieszanka zrozumienia i lekkiego, prowokacyjnego uśmiechu:

– Michał, doceniam, że potrafisz się zatrzymać. Nie każdemu się to udaje. A twoje słowa... cóż, czasem odwaga i szczerość mówią o kimś więcej niż jakakolwiek ostrożność. Ale masz rację – trochę za dużo wypiliśmy. Chodźmy zatańczyć. Potrzeba nam odrobiny... dystansu.

Zanim Michał zdążył odpowiedzieć, Paulina wstała i chwyciła go za rękę. Jej dłoń była chłodna, jakby wyjęta prosto spod strumienia wody. Michał poczuł lekki dreszcz, gdy jej palce otuliły jego. Delikatne, smukłe, o idealnie gładkiej skórze i starannie wypielęgnowanych paznokciach  

Paulina pociągnęła go lekko w stronę parkietu, nie odwracając się – jakby była pewna, że pójdzie za nią bez słowa. I rzeczywiście, poszedł. Nie miał innego wyjścia.

Dołączyli do Ani, Łukasza i kilku innych par, które  tańczyły w rytm muzyki. Paulina poruszała się swobodnie i pewnie, przyciągając spojrzenia nie tyle ruchami, co sposobem, w jaki istniała w przestrzeni. 

Michał tańczył obok, ale jego umysł był gdzieś indziej. Myśli krążyły wokół rozmowy, którą właśnie odbyli. Wciąż czuł na skórze chłód jej dłoni. I jeszcze coś – dziwne przeczucie, które nie dawało mu spokoju. To uczucie, że gdzieś już widział Paulinę. Nie w takim kontekście, nie w takiej odsłonie, ale… była w jego pamięci. Może to sylwetka? Może sposób, w jaki nosiła włosy? A może… coś znacznie bardziej ulotnego?

Westchnął lekko, starając się skupić na muzyce...



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wilczyca 1

Wilczyca 11

Wilczyca 2